1. Po zainstalowaniu nowego iOS przestał mi działać Twitter. Znaczy niby działa, ale nie pokazuje zawartośći tajmlajnu. To jest zła informacja, choć ma tez swoje plusy. Ominął mnie na przykład problem, który z ministrów rządu Ewy Kopacz brał sobie do pomocy pana Boga. Nie przeprowadziłem też, jako Męska Blogerka Modowa, analizy outfitów składu Rady Ministrów. Właściwie nic straconego – strzelam, że minister Schetyna miał znowu źle zawiązany krawat, profesor Kolarska-Bobińska coś, co jej zostało po karnawale, pani premier zaś wymiętą spódnicę. Ciekawe, jak dużym szokiem będzie dla niej odkrycie, że istnieją materiały, które po 15 minutach w samochodzie nie wyglądają jak zwierzęciu z gardła wyszarpnięte.
2. Przyjechali po mnie kolędzy Kapla i Podłoga. Przyjechali citroenem DS5, który kolega Podłoga kupował pod koniec zeszłego roku i wciąż jest nim zachwycony. Narzeka trochę na fabryczne continentale, które się zużyły szybciej, niż się tego spodziewał.
DS5 jeździ prezydent Francji. Nie wiem, czy narzeka na opony. Ja hybrydową testowałem dwa lata temu. Na przejeździe kolejowym w Staropolu (gmina Lubrza, powiat Świebodzin) walnąłem tak, że uszkodziłem oponę. Hybryda nie miała koła zapasowego, tylko zajzajer w spraju i malutki kompresorek. Zajzajer z kompresorkiem nie pomogły. Marta Turska zdjęła (raczej nie osobiście) koło z jakiejś innej DS5 i wysłała je kurierem. Dzięki temu mogłem jakoś wrócić do Warszawy. Odkryłem podczas tego testu inny sens istnienia samochodów hybrydowych. Mianowicie w lesie samochód jadący z napędem elektrycznym nie płoszy zwierzyny. Można więc oglądać ją z bliska.
Bałem się że dizajnerskie przekombinowanie DS5 będzie na dłuższą metę męczące. Okazało się, że można się jakoś przywyczaić.
Kolega Podłoga dostał kiedyś ciekawą propozycję pracy w gazecie „Parkiet”. Odmówił, tłumacząc, że dziwnie by brzmiało, gdyby dzwoniąc przedstawiał się nazwiskiem i tytułem pisma.
No dobra, minus jest taki, że przejazd kolejowy w Staropolu (gmina Lubrza, powiat Świebodzin) nie jest przejazdem, bo torów nie ma. Znaczy nie ma torów po jego obu stronach. Zostały tylko te w asfalcie. A jako że pociąg nie chodzi, nikt tego przejazdu nie remontuje. Czyli jak się człowiek zagapi, to rozwalić może nie tylko niskoprofilową oponę, ale i felgę i rożne elementy zawieszenia.
3. Z kolegami Kaplą i Podłogą wbiliśmy się do CSW na konferencję przed otwarciem wystawy sześciu obiektów z kolekcji BMW Art Cars.
Piszę „wbiliśmy się", bo nie do końca byłem pewien, czy na tę konferencję byłem aby zaproszony.
Piszę „obiektów”, bo tu mamy do czynienia z czymś niejednoznacznym. Z jednej strony są to – jak pretensjonalnie by to nie zabrzmiało – arcydzieła sztuki inżynierskiej. Z drugiej, to, że posłużyły – jak pretensjonalnie by to nie zabrzmiało – za [tu miałem napisać „kanwę”, ale to brzmi jednak zbyt pretensjonalnie] [no i nie wiem, co napisać, chodzi o to, że pomalowali] dla – jak pretensjonalnie by to nie zabrzmiało – najwybitniejszych na świecie artystów.
Calder, Lichtenstein, Warhol, Hockney, Holzer, Koons.
Niestety CSW nie poradziło sobie z ekspozycją. Sprawdźcie sami.
BMW wydało Bóg wie ile kasy na sprowadzenie do Warszawy tych samochodów. Bóg wie ile kosztowało ich ubezpiecznie.
Śmiem twierdzić, że to najdroższa wystawa w historii Zamku Ujazdowskiego, niestety sposób ich ustawienia przypomina giełdę motoryzacyjną w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych.
CSW sucks.
Na konferencji spotkałem redaktora Pertyńskiego. Zgodzyliśmy się, że z dostępnych najbardziej nam odpowiada Koons i 850 CSi. Każdy z innych powodów.
Próbowałem opowiedzieć redaktorowi Pertyńskiemu o tym, że moja miłość do 850 nie jest już taka jak kiedyś. Coś tam tłumaczyłem, ale spojrzał na mnie w taki sposób, że po powrocie do domu sprawdziłem co ma do zaoferowania otoMoto. Coś ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz