1. W tzw. międzyczasie byli panowie i
przycięli drzewa. Nie wszystkie i nie tak jak mieli. Ale to i tak
sukces. Bożena wywarła na mnie presję, więc zebrałem część
pozyskanego drewna. Wcześniej dmuchawą Husqvarny zdmuchnąłem na
kupę liście. Myślałem, żeby sfotografować podwórko z liśćmi,
później bez liści i zobaczyć ile czasu mi ta praca zajęła.
Niestety przypomniałem sobie o tym, kiedy już kończyłem I to jest
zła informacja. Muszę więc zaczekać aż reszta liści spadnie. Ta
dmuchawa to niesamowite narzędzie.
2. Rozpoczęliśmy długotrwały proces
podpalenia kupy. Spaliliśmy trochę gałęzi ale liście nie bardzo
się chciały zająć. Zacząłem rąbać drewno. Siekierę Fiskarsa
używałem jako klina waląc w nią pięciokilowym młotkiem
pożyczonym od sąsiadów. Przyśpiewywałem sobie przy tym przebój
dr. Huckenbusha. Ten o młocie. Szło całkiem nieźle do momentu,
kiedy się okazało, że to takie drewniane, co w łopacie nazywa się
styliskiem, a w młotku nie wiem jak – zaczęło pękać. I to jest
zła informacja, bo zamiast koncentrować się na tym, żeby walnąć
jak najmocniej zastanawiałem się czy kiedy podniosę młotek nad
głowę, to czy się to coś nie złamie i mnie w tę głowę nie
walnie.
W każdym razie coś się udało zrobić.
3. Wieczorem poczułem brak butelki Jacka Danielsa, którą – nie wiedzieć czemu – zostawiłem w Warszawie. Ale wcześniej oglądaliśmy TVP Gorzów. Najpierw audycje komitetów wyborczych. Później powtórkę debaty, pomiędzy przedstawicielami komitetów startujących do sejmiku. Jedno i drugie było niewiarygodne. Audycje wyborcze miały wiele z poetyki Monty Pythona. Na przykład hasłem kandydatów PSL były „Głosuj na mnie” i „jestem bezpartyjny”. Z tą bezpartyjnością to musi o coś chodzić. Dwa komitety mają ją w nazwie. A na przykład burmistrz Krosna Odrzańskiego Marek Cebula startuje na stanowisko burmistrza Krosna Odrzańskiego. Komitet, który go wystawia nazywa się „Komitet Wyborczy Wyborców”. Slogan komitetu brzmi: „Gmina w dobrych rękach”. Zaś strona internetowa ma adres www.cebulamarek.pl.
W każdym razie coś się udało zrobić.
3. Wieczorem poczułem brak butelki Jacka Danielsa, którą – nie wiedzieć czemu – zostawiłem w Warszawie. Ale wcześniej oglądaliśmy TVP Gorzów. Najpierw audycje komitetów wyborczych. Później powtórkę debaty, pomiędzy przedstawicielami komitetów startujących do sejmiku. Jedno i drugie było niewiarygodne. Audycje wyborcze miały wiele z poetyki Monty Pythona. Na przykład hasłem kandydatów PSL były „Głosuj na mnie” i „jestem bezpartyjny”. Z tą bezpartyjnością to musi o coś chodzić. Dwa komitety mają ją w nazwie. A na przykład burmistrz Krosna Odrzańskiego Marek Cebula startuje na stanowisko burmistrza Krosna Odrzańskiego. Komitet, który go wystawia nazywa się „Komitet Wyborczy Wyborców”. Slogan komitetu brzmi: „Gmina w dobrych rękach”. Zaś strona internetowa ma adres www.cebulamarek.pl.
Ciekawe, że pan Cebula, który
wcześniej był posłem PO nic na swojej stronie nie pisze o
związkach z tą partią.
Debaty na trzeźwo oglądać się nie dało. Prowadzącemu wciąż z ucha wypadała słuchawka. Ale to było nic przy scenografii. Prowadzący długo tłumaczył zasady debaty. Można było albo próbować je zrozumieć, albo zapamiętać. Rozwalające były pytania. Pierwsze: Co i dlaczego jest największym wyzwaniem stojącym przed województwem lubuskim: kopalnie, rozwój lotniska, współpraca z niemieckimi sąsiadami, czy coś innego?
Lubuskie to szczęśliwa kraina, skoro wyzwaniem jest inwestowanie w lotnisko, które obsługuje 17 osób dziennie.
Wszyscy byli za budową kopalni odkrywkowej węgla brunatnego. Pan z Ruchu Narodowego oskarżył SLD, że pisało do Berlina w sprawie wstrzymania tej kopalni. Pan z SLD odrzucił te oskarżenia. Pani z Twojego Ruchu, który w nazwie miał bezpartyjność mówiła coś o tym, że w Guben jest szpital, który może leczyć pacjentów z Gubina za unijne pieniądze.
Później było pytanie o koleje regionalne, do których województwo rocznie dodaje 40 milionów złotych. Pan z PSL chciał, by Przewozy Regionalne bardziej promowały swoje usługi, pan z PiS-u zupełnie niepolitycznie pojechał po kolejowych związkowcach. Pani z PO była zachwycona kupionymi przez województwo nowymi pociągami. Pan od Korwina zaś oburzał się na samo dotowanie.
Po drugim pytaniu się poddaliśmy. Polityka na szczeblu wojewódzkim jest jeszcze gorsza niż ta na poziomie krajowym. Ratunku stąd nie będzie. I to jest zła informacja.
Debaty na trzeźwo oglądać się nie dało. Prowadzącemu wciąż z ucha wypadała słuchawka. Ale to było nic przy scenografii. Prowadzący długo tłumaczył zasady debaty. Można było albo próbować je zrozumieć, albo zapamiętać. Rozwalające były pytania. Pierwsze: Co i dlaczego jest największym wyzwaniem stojącym przed województwem lubuskim: kopalnie, rozwój lotniska, współpraca z niemieckimi sąsiadami, czy coś innego?
Lubuskie to szczęśliwa kraina, skoro wyzwaniem jest inwestowanie w lotnisko, które obsługuje 17 osób dziennie.
Wszyscy byli za budową kopalni odkrywkowej węgla brunatnego. Pan z Ruchu Narodowego oskarżył SLD, że pisało do Berlina w sprawie wstrzymania tej kopalni. Pan z SLD odrzucił te oskarżenia. Pani z Twojego Ruchu, który w nazwie miał bezpartyjność mówiła coś o tym, że w Guben jest szpital, który może leczyć pacjentów z Gubina za unijne pieniądze.
Później było pytanie o koleje regionalne, do których województwo rocznie dodaje 40 milionów złotych. Pan z PSL chciał, by Przewozy Regionalne bardziej promowały swoje usługi, pan z PiS-u zupełnie niepolitycznie pojechał po kolejowych związkowcach. Pani z PO była zachwycona kupionymi przez województwo nowymi pociągami. Pan od Korwina zaś oburzał się na samo dotowanie.
Po drugim pytaniu się poddaliśmy. Polityka na szczeblu wojewódzkim jest jeszcze gorsza niż ta na poziomie krajowym. Ratunku stąd nie będzie. I to jest zła informacja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz