1. W bardzo ważnej, acz tajnej misji
musiałem pojechać do Krakowa. Nie mogłem zrobić tego samochodem,
bo zakładałem, że uda mi się popracować w pociągu. Pamiętając
o 650 złotowej opłacie dodatkowej przed wyjściem na dworzec
kupiłem bilet przez Internet. Zapłaciłem jedyne 150 zł. Bożena
jadąc do pracy podrzuciła mnie na Centralny.
Na peronie spotkałem poznanego przed laty w „Przekroju” Jakuba Kumocha. Który zarzucił dziennikarstwo na rzecz pracy innego rodzaju. Zajmuje się między innymi przyglądaniem się wyborom dla OBWE. No i powiedział, że chodzą słuchy iż OBWE na tegoroczne wybory przyśle pełną misję. Co znaczy, że będzie się im przyglądać jak robi to w krajach, z którymi wolelibyśmy mieć mało wspólnego.
Ciekawe, jak będą to tłumaczyć ludzie, którzy wcześniej pokrzykiwali, że wybory w Polsce są przeprowadzane w cywilizowany sposób. Pewnie nie będą tego tłumaczyć, a dziennikarze nie spróbują od nich tych tłumaczeń wydobyć. I to jest zła informacja.
2. Pociąg ruszył. Między siedzeniami było gniazdko 230V. Nie było za to WiFi. Rozrywki miały dostarczać ekrany, na których ciągle się coś zmieniało. Najpierw zauważyłem porady jak przygotować cerę na Sylwestra, później zdjęcia pingwinów. Informację o tym, kto pierwszy zaczął ubierać choinki. [gdyby ktoś nie wiedział: „społeczeństwa germańskie”]. Był też film z Pendolino z lotu ptaka. Były zdjęcia ptaków zimą. Informacja o tym jak przyrządzić domową przyprawę do pierników. Wyjaśnienie angielskich słówek. Recenzje kilku filmów. Zdjęcia rysi. Informacja o tym, że najszybszy wąż to czarna mamba. Zestawienie jak w słowiańskich językach brzmi „kawa rozpuszczalna” [to ponoć z błędem, bo po słowacku nie „rozpustna”], zdjęcia jelonków. No i tak zamiast pracować wgapiałem się w ekran zastanawiając o co chodzi. Nie udało mi się tego problemu rozwikłać. I to jest zła informacja. PKP Intercity jest spółką prawa handlowego, więc się pewnie nie podzieli informacją kto ten kontent przygotował i ile za to wziął pieniędzy.
Nie wiem dlaczego, ale mam tak, że jeżeli gdzieś naraz występują trzy słowa: „ekran”, „komunikacja” i „Nowak” – od razu przypomina mi się czwarte (z piątym): „CAM Media”. Nie wiem dlaczego, ale to jest silniejsze ode mnie.
3. Nie mogę napisać, co robiłem w Krakowie. I to jest zła informacja. Mam nadzieje, że to zapamiętam i jak będę mógł to to opiszę.
W każdym razie o 20:30 wsiadłem do Pendolino w przeciwną stronę. Nauczony starałem się nie patrzyć w ekrany. Patrzyłem więc to w komputer, to w sąsiadów. Pociąg dość żwawo minął tunel w Tunelu i wyjechał na Centralną Magistralę Kolejową. W pewnym momencie zaczął się trząść w dość nieprzyjemny sposób i po chwili z głośników odezwał się głos kierownika pociągu informujący o tym, że osiągnęliśmy prędkość 200 km/godz. I, że PKP Intercity jako jedyna w środkowej Europie rozpędzą pociągi do tej prędkości. Część pasażerów zaczęła wtedy sarkastycznie klaskać.
Przejrzałem „Stan Gry” 300polityki żałując, że nie oglądałem bezprzykładnej agresji red. Olejnik wobec Janusza Palikota. Zainspirowany tym przykładem bezkompromisowego dziennikarstwa postanowiłem udać się do „Warsu” i osobiście wyrobić sobie zdanie na temat jakości obsługi i serwowanych tam potraw.
Obsługa była miła. Części potraw z karty już nie było. Zamówiłem sałatkę i małego Żywca. Kiedy przyszło do płacenia zrobił się problem – w pociągu nie ma Internetu (ponoć jakieś problemy robią z jego założeniem Włosi), zaś – jak powiedział pan warsowy – wagony są tak szczelne, że sygnał z terminala słabo przechodzi. Po tym, jak terminal wypluł dobre 40 cm papieru z informacjami o niemożności nawiązania połączenia pan warsowy wyciągnął mnie między wagony (tam, gdzie jest gumowa harmonijka), bo tam sygnał jest lepszy. I był lepszy. Przy okazji się dowiedziałem, że tam chodzą dzwonić. Więc jeżeli ktoś musi zadzwonić z Pendolino, a sygnał jest zbyt słaby, niech stanie między wagonami. Sałatka była w porządku. W zestawie nie było pieczywa, ale mówią, że to zdrowo. Wracając na miejsce postanowiłem skorzystać z toalety. Niestety drzwi postanowiły wybrać wolność i spadły z zawiasów. Gdybym miał pół metra i 50 kilogramów mniej mogłoby się to dla mnie źle skończyć. Nie mam, więc skończyło się nijak. Obsługa pociągu zachowywała się bardzo odpowiedzialnie – pytała mnie, czy na pewno nic sobie nie zrobiłem. I to dwa razy. Nic sobie nie zrobiłem, więc czuję dumę. Zaatakowały mnie drzwi najdroższego pojazdu w Polsce i nic im się nie udało mi zrobić.
To, że do Pendolino nie zamówiono urządzeń do Internetu, czy repeaterów GSM – można zrozumieć. Ale, żeby drzwi…
Na peronie spotkałem poznanego przed laty w „Przekroju” Jakuba Kumocha. Który zarzucił dziennikarstwo na rzecz pracy innego rodzaju. Zajmuje się między innymi przyglądaniem się wyborom dla OBWE. No i powiedział, że chodzą słuchy iż OBWE na tegoroczne wybory przyśle pełną misję. Co znaczy, że będzie się im przyglądać jak robi to w krajach, z którymi wolelibyśmy mieć mało wspólnego.
Ciekawe, jak będą to tłumaczyć ludzie, którzy wcześniej pokrzykiwali, że wybory w Polsce są przeprowadzane w cywilizowany sposób. Pewnie nie będą tego tłumaczyć, a dziennikarze nie spróbują od nich tych tłumaczeń wydobyć. I to jest zła informacja.
2. Pociąg ruszył. Między siedzeniami było gniazdko 230V. Nie było za to WiFi. Rozrywki miały dostarczać ekrany, na których ciągle się coś zmieniało. Najpierw zauważyłem porady jak przygotować cerę na Sylwestra, później zdjęcia pingwinów. Informację o tym, kto pierwszy zaczął ubierać choinki. [gdyby ktoś nie wiedział: „społeczeństwa germańskie”]. Był też film z Pendolino z lotu ptaka. Były zdjęcia ptaków zimą. Informacja o tym jak przyrządzić domową przyprawę do pierników. Wyjaśnienie angielskich słówek. Recenzje kilku filmów. Zdjęcia rysi. Informacja o tym, że najszybszy wąż to czarna mamba. Zestawienie jak w słowiańskich językach brzmi „kawa rozpuszczalna” [to ponoć z błędem, bo po słowacku nie „rozpustna”], zdjęcia jelonków. No i tak zamiast pracować wgapiałem się w ekran zastanawiając o co chodzi. Nie udało mi się tego problemu rozwikłać. I to jest zła informacja. PKP Intercity jest spółką prawa handlowego, więc się pewnie nie podzieli informacją kto ten kontent przygotował i ile za to wziął pieniędzy.
Nie wiem dlaczego, ale mam tak, że jeżeli gdzieś naraz występują trzy słowa: „ekran”, „komunikacja” i „Nowak” – od razu przypomina mi się czwarte (z piątym): „CAM Media”. Nie wiem dlaczego, ale to jest silniejsze ode mnie.
3. Nie mogę napisać, co robiłem w Krakowie. I to jest zła informacja. Mam nadzieje, że to zapamiętam i jak będę mógł to to opiszę.
W każdym razie o 20:30 wsiadłem do Pendolino w przeciwną stronę. Nauczony starałem się nie patrzyć w ekrany. Patrzyłem więc to w komputer, to w sąsiadów. Pociąg dość żwawo minął tunel w Tunelu i wyjechał na Centralną Magistralę Kolejową. W pewnym momencie zaczął się trząść w dość nieprzyjemny sposób i po chwili z głośników odezwał się głos kierownika pociągu informujący o tym, że osiągnęliśmy prędkość 200 km/godz. I, że PKP Intercity jako jedyna w środkowej Europie rozpędzą pociągi do tej prędkości. Część pasażerów zaczęła wtedy sarkastycznie klaskać.
Przejrzałem „Stan Gry” 300polityki żałując, że nie oglądałem bezprzykładnej agresji red. Olejnik wobec Janusza Palikota. Zainspirowany tym przykładem bezkompromisowego dziennikarstwa postanowiłem udać się do „Warsu” i osobiście wyrobić sobie zdanie na temat jakości obsługi i serwowanych tam potraw.
Obsługa była miła. Części potraw z karty już nie było. Zamówiłem sałatkę i małego Żywca. Kiedy przyszło do płacenia zrobił się problem – w pociągu nie ma Internetu (ponoć jakieś problemy robią z jego założeniem Włosi), zaś – jak powiedział pan warsowy – wagony są tak szczelne, że sygnał z terminala słabo przechodzi. Po tym, jak terminal wypluł dobre 40 cm papieru z informacjami o niemożności nawiązania połączenia pan warsowy wyciągnął mnie między wagony (tam, gdzie jest gumowa harmonijka), bo tam sygnał jest lepszy. I był lepszy. Przy okazji się dowiedziałem, że tam chodzą dzwonić. Więc jeżeli ktoś musi zadzwonić z Pendolino, a sygnał jest zbyt słaby, niech stanie między wagonami. Sałatka była w porządku. W zestawie nie było pieczywa, ale mówią, że to zdrowo. Wracając na miejsce postanowiłem skorzystać z toalety. Niestety drzwi postanowiły wybrać wolność i spadły z zawiasów. Gdybym miał pół metra i 50 kilogramów mniej mogłoby się to dla mnie źle skończyć. Nie mam, więc skończyło się nijak. Obsługa pociągu zachowywała się bardzo odpowiedzialnie – pytała mnie, czy na pewno nic sobie nie zrobiłem. I to dwa razy. Nic sobie nie zrobiłem, więc czuję dumę. Zaatakowały mnie drzwi najdroższego pojazdu w Polsce i nic im się nie udało mi zrobić.
To, że do Pendolino nie zamówiono urządzeń do Internetu, czy repeaterów GSM – można zrozumieć. Ale, żeby drzwi…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz