wtorek, 7 kwietnia 2015

6 kwietnia 2015


1. Wydawało mi się, że w Wielkanoc „Kawy na ławę” nie będzie. A tu taka niespodzianka. Tweet red. Kolanki o tym, że Cymański śpiewa zastał mnie podczas zbierania sił, by wyjść z domu i pojechać po matkę. Proces przerwałem i udałem się do telewizora. W każdym razie nie było posła Szejnfelda.

Nie doczekałem do końca. Wsiadłem w japoński samochód z Holandii z berlińską rejestracją i pojechałem do Boryszyna. Coś mnie tknęło i wybrałem trasę przez Świebodzin. Ołobok pełen ludzi wracających z kościoła. W Lubogórze dwóch młodych ludzi reperowało A4 kombi. Przepraszam: Avant. Kawałek dalej znad karczowiska świebodzińskich sadów wystawał świetlisty Chrystus. Którego po chwili zasłonił elewator Al-Samer. Od razu przypomniały mi się „Służby Specjalne”.
W Świebodzinie, przy ul. gen. Świerczewskiego wisiał – wydawać by się mogło – wyblakły plakat kandydata Jarubasa. Trochę dziwny. Nieostre postaci w tle sugerowały raczej coś związanego z prywatną służbą zdrowia. Klinika geriatryczna Wybierzmy Przyszłość.
Przy cmentarzu ruch był jak na Marszałkowskiej. Zatrzymałem się, żeby kupić świeczki. Czyli o to chodziło z tą jazdą przez Świebodzin.
Pierwsza miejscowość za Świebodzinem to chyba Ługów. Tu też trafiłem na koniec mszy. W Lubrzy płyty nagrywa Kazik. W studio, które ponoć jest syna właściciela Portu 2000 – parkingu dka TIR-ów. Z hotelem, ZOO, boiskiem, dwiema stacjami benzynowymi etc. Dwa lata temu wyważałem tam koła Suburbana. Równolegle oponę zmieniał jakiś Białorusin. To było chwilę po „Marszu szmat”. Widział migawki w telewizorze na jakiejś stacji. Nie był w stanie zrozumieć o co chodzi. Tak go to nurtowało, że wszystkich pytał o co chodzi, ale nikt nie był mu w stanie tego wyjaśnić.
Stanąłem przy cmentarzu w Boryszynie, żeby zapalić babci świeczkę. Cmentarz był pełen małych niebieskich kwiatków. Strach było chodzić, żeby nie zadeptać. Niezłe miejsce sobie babcia wybrała. Choć właściwie bardziej nam, niż sobie. Kolega mój, którego nazwiska teraz nie wymienię powiedział kiedyś (w kontekście burdelu ze smoleńskimi zwłokami), że jemu jako katolikowi zasadniczo wszystko jest jedno, czy jego szczątki by były pomylone czy nie. Bo – jako katolik – nie przywiązuje zbyt dużego znaczenia do prochu, w jaki się obróci. Ważne, żeby jakiś nagrobek był, by się rodzina miała przy czym spotkać. Ja tam mimo wszystko uważam, że obowiązkiem Państwa jest w takiej sytuacji dopilnować, by pomyłek nie było.

Po drodze matka mi opowiedziała, że w Luksemburgu ludzie po sześćdziesiątce nie płacą za publiczną komunikację.
Ulubiona szopa Bożeny (koło gorzelni w Staropolu) zaczęła się rozpadać. I to jest zła informacja.

2. Człowiek nieobdarowany łaską wiary ma w Wielkanoc ciężko. Na rozum – to naprawdę ważne święto, ale bez ładunku ducha nie ma sensu. I to jest zła informacja.
Szczerze zazdroszczę ludziom, którzy potrafią to święto naprawdę przeżyć.
Przez cały dzień miałem z tyłu głowy piosenkę Kyle'a z pierwszej serii „South Park” – „It's hard to be a Jew on Christmas”
Przez większość świątecznego śniadania trwała walka psychologiczna pomiędzy kotami a psem. Miśka, która – poniekąd słusznie – uważa, że należy jej się miejsce na stole nie mogła się zdecydować na opuszczenie kociej reduty pod piecem. Kiedy się w końcu podjęła decyzję i przeniosła się na moje kolana – dzieliła uwagę na to co się działo na stole i pod stołem. Czyli powarkiwała na psa, który z tych jej powarkiwań nie robił sobie zbyt wiele.
Raz doszło do bezpośredniego spięcia. Z tym, że i Miśka i pies nie mogli uzyskać na podłodze odpowiedniej trakcji i skończyło się tylko na hałasie.

Odwoziliśmy matkę większą grupą, bo dziewczyny koniecznie chciały zobaczyć Maine Coony. Wracając oglądaliśmy ptaki. Chyba jastrzębia. I czaple. Mam wrażenie, że ptaków jest teraz więcej niż kiedyś. Ale może chodzić o to, że kiedyś siedziałem w mieście brukowanym gołebiami.

3. Z tego wszystkiego zacząłem czytać „Noc żywych Żydów” Igora Ostachowicza. Czytałem, przypomniały mi się opowieści o premierze inscenizacji. I przypomniał mi się Dyzma. I to jest zła informacja.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz