czwartek, 2 lipca 2015

2 lipca 2015


1. Wstałem. Poszedłem po bułki. Bożena podrzuciła mnie pod palmę i pojechała do Berlina. W pracy przysłuchiwałem się spotkaniu kilkunastu ważnych ludzi rozmawiających na ważny temat. Wśród nich był prezydent obywatel Jóźwiak. Niestety bez swojego wiernego dyrektora Zydla.
I to jest zła informacja, bo dyrektora Zydla jeszcze nigdy nie widziałem służbowo.

2. Redaktor Skory napisał o ostatniej spotkaniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Że nieobecność na niej #PAD to niezręczność, błąd, złe świadectwo etc. Zacząłem na ten temat dyskutować z red. Piaseckim tłumacząc, że to nie do końca tak. Już miałem wytoczyć jakieś poważne armaty, kiedy się okazało, że to jednak nie on ten tekst napisał, tylko red. Skory.
I to jest zła informacja, bo z całym szacunkiem dla red. Skorego – wyżej cenię red. Piaseckiego, więc taka pomyłka jest dla mnie jeszcze mniej wybaczalna.

3. Wieczorem poszedłem na chwilę do Krakena, gdzie pogadałem chwilę z kolegą Olszańskim. [Nie mylić z red. Olszańskim] Właściwie nie gadałem zbyt wiele, bo kolega Olszański rozmawiał z red. Pereirą.
Zanim kolega Olszański przyszedł, pewien człowiek podziękował mi za to, że w Negatywach opisywałem Krakena, bo dzięki temu Krakena odkrył. Znaczy pisanie Negatywów ma jakiś sens.
Kolega Olszański udał się do Płocka, a my z red. Pereirą na Palcyk. Gdzie w Szarlocie zaczęliśmy omawiać politykę informacyjną jednej z opozycyjnych partii, która ma wielkie szanse na przejęcie władzy. Mówiłem red. Pereirze, że partie polityczne powinny brać przykład z korporacji i zatrudniać fachowców zamiast działaczy, bo działacze grają na siebie.
Gadaliśmy, aż zaczepiły nas trzy panie siedzące przy stoliku obok, które koniecznie chciały wznieść z nami jakiś toast. A później jedna z nich się do nas dosiadła i zaczęła robić badania do swojej pracy doktorskiej. Socjologia to jednak paranauka. Polegająca na opisywaniu rzeczywistości maksymalnie skomplikowanym językiem.
Redaktor Pereira podejrzewał, że panie próbowały nas podrywać. Ja tego nie zauważyłem i to jest zła informacja. Nie dlatego, że byłbym jakoś zainteresowany, tylko, że powinno się takie rzeczy widzieć.

Kiedy wróciłem do domu zgasło światło. Na chyba godzinę. Dobrze, że jest pełnia, bo by nic nie było widać.  

1 komentarz: