niedziela, 17 stycznia 2016

15 stycznia 2016


1. Wpadłem na drugą część konferencji ministra Łopińskiego. Na ile udało mi się to ogarnąć małym moim rozumkiem – frankowicze zapłacić mają mniej, ale nie mniej niż ludzie, którzy w tym samym czasie brali kredyt w złotówkach. Banki zarobią mniej, za to coś tam by mogły sobie odpisać od podatku bankowego.
Projekt nie zachwycił tych, którzy się trzymają kurczowo pomysłu o przewalutowaniu po kursie z dnia udzielenia. Pomysł, który osobiście bardzo mi odpowiada.
Wbrew pozorom wciąż istnieje grupa ludzi, którzy mimo ubiegłorocznego skoku franka i tak zyskali biorąc walutowy kredyt. W znaczeniu, że gdyby wzięli w złotych – zapłaciliby więcej.

Gdyby pomysł wprowadzić w życie – frankowicze mieliby dużo fajniej, niż złotówkowicze. Żeby było sprawiedliwie – trzeba by coś zrobić dla złotówkowiczów. Wtedy by się mogło okazać, że pokrzywdzeni są ci, którzy nie wzięli kredytów wcale.

Właściwie można by wydać książkę o powodach dla których ktoś byłby niezadowolony. Pewnie by można uzyskać dofinansowanie, gdyby na początku pojawiła się wzmianka, że obniżone zyski banki zawsze wyrównują sobie podnosząc klientom koszty obsługi. Dotacja mogłaby być całkiem spora. I to jest zła informacja.

2. Pan Prezydent udzielił wywiadu dla FAZ. Poprzedni był w sierpniu, przed wyjazdem do Berlina. Tym razem red. Schuller przyszedł z fotografem i panią tłumaczką.
Rozmawiali zasadniczo o dwóch sprawach. Trybunale i uchodźcach. [Wywiad powinien się zaraz pojawić].
Redaktor pytał o europejską solidarność. I można było odnieść wrażenie, że sugeruje iż Polska dopiero wtedy będzie „solidarna”, jeżeli będzie uchodźcom oferować warunki [również finansowe] identyczne jak Republika Federalna. I to jest generalnie zła wiadomość, bo może znaczyć, że część Niemców oderwała się już całkowicie od rzeczywistości.

3. W śnieżycy jechaliśmy na lotnisko. Jak by to zabawnie nie zabrzmiało – zima zaskoczyła drogowców. Samolot odladzano chyba ze trzy razy. Za to w Krakowie było na tyle ładnie, że halę, w której był mecz było widać z samolotu.
O meczu pisać nie będę. Chyba się nie znam. Przyznać muszę, że dawno nie widziałem tylu naraz w brzydki sposób nawalonych ludzi.
Co ciekawe – na Narodowym jest inaczej, choć też jest alkohol. Słabe to było. I to jest zła informacja.

Wieczorem wyszedłem z hotelu przejść się po Kazimierzu. W Psie tłum. W Alchemii tłum. W Singerze tłum. Wypiłem piwo w knajpie, w której wcześniej nie byłem i nazwy nie udało mi się zapamiętać. Poznałem tam chłopaka, który najpierw w Polsce, później we Francji studiował energetykę jądrową. No i został z tymi studiami jak Himilsbach z angielskim.  

1 komentarz:

  1. aaa nieprawda patrz link
    http://praca.wnp.pl/oferta_pracy/4_942807.html

    OdpowiedzUsuń