1. Śniło mi się, że mnie porwano,
by wyciągnąć ode mnie informacje o czym były rozmowy z Johnem
Kerrym. Tłumaczyłem, że nie brałem w nich udziału – nie
pomagało. Uratował mnie generał Petelicki z shotgunem.
Obudziłem się i dotarło do mnie, że za naszych czasów nie było wizyty Sekretarza Stanu w Polsce. Mogłem we śnie użyć tego argumentu. Nie użyłem. I to jest zła informacja.
2. Oj, gdyby twórcy polityczno-plotkarskich tygodnikowych rubryk wiedzieli z kim się spotkałem – mieliby używanie. Nie wiedzą. Więc mieć używania nie będą.
Po południu, w doborowym towarzystwie ruszyliśmy na północ. Kierowca wybrał siódemkę. Przyznał, że przed laty zrobił trasę do Gdańska w 2:40. Ładą Samarą. Nie miałem nigdy łady. Trochę szkoda, bo ta kwadratowa jakoś mi się podobała.
W okolicach Mławy stanęliśmy na popas. Zamówiłem barszcz. Był niedobry. Placki ziemniaczane. Były niedobre. Poprawiłem niedobrą mrożoną pizzą. Jak szaleć to szaleć.
Przez bar przewijało się towarzystwo trochę jak z Pitbulla. Serialu.
Po drodze dopadła mnie jakaś twitterowo-medialna histeria w związku z odbieraniem panu Grossowi orderu. Histeryczna histeria. Wrażenie było takie, jakby żołnierze GROM-u gdzieś właśnie lądowali, by rzeczony order z klapy wyrywać.
Cóż, jest w kolejce paru poważnych zawodników, których odznaczenia wołają o pomstę do nieba. Pan paranaukowiec wraz ze swoimi wielbicielami mogą więc spać spokojnie.
Procedury nie oznaczają intencji. Niestety nawet poważni ludzie tego najwyraźniej nie chcą zrozumieć. I to jest zła informacja.
3. Wylądowaliśmy w hotelu Haller w Pucku. Hotel sprawiający wrażenie bardzo nowego. Co właściwie zabawne – postawiony był przy wsparciu Funduszu Rybackiego.
Ciekaw jestem, czy by się udało wydatkować środki z Funduszu Rybackiego na budowę skoczni narciarskiej gdzieś w Tatrach. Właściwie to nie tyle jestem ciekaw, co – jestem przekonany, że jakoś by się dało.
Razem z Nadwornym Fotografem poszliśmy nad Zatokę na spacer. Ale ciemno było, choć oko wykol. I to jest zła informacja
W łazience przez chwilę nienawidziłem projektanta wnętrz, który wymyślił, żeby uchwyt słuchawki prysznica umieścić tak, by woda się lała poziomo. Dość szybko nienawiść przeszła mi w podziw. Miał gość fantazję.
Równie ciekawym pomysłem była szafka na minibarową lodówkę. Pusta w środku. Ja tam od minibarów trzymam z daleka. Czego i Państwu życzę.
Obudziłem się i dotarło do mnie, że za naszych czasów nie było wizyty Sekretarza Stanu w Polsce. Mogłem we śnie użyć tego argumentu. Nie użyłem. I to jest zła informacja.
2. Oj, gdyby twórcy polityczno-plotkarskich tygodnikowych rubryk wiedzieli z kim się spotkałem – mieliby używanie. Nie wiedzą. Więc mieć używania nie będą.
Po południu, w doborowym towarzystwie ruszyliśmy na północ. Kierowca wybrał siódemkę. Przyznał, że przed laty zrobił trasę do Gdańska w 2:40. Ładą Samarą. Nie miałem nigdy łady. Trochę szkoda, bo ta kwadratowa jakoś mi się podobała.
W okolicach Mławy stanęliśmy na popas. Zamówiłem barszcz. Był niedobry. Placki ziemniaczane. Były niedobre. Poprawiłem niedobrą mrożoną pizzą. Jak szaleć to szaleć.
Przez bar przewijało się towarzystwo trochę jak z Pitbulla. Serialu.
Po drodze dopadła mnie jakaś twitterowo-medialna histeria w związku z odbieraniem panu Grossowi orderu. Histeryczna histeria. Wrażenie było takie, jakby żołnierze GROM-u gdzieś właśnie lądowali, by rzeczony order z klapy wyrywać.
Cóż, jest w kolejce paru poważnych zawodników, których odznaczenia wołają o pomstę do nieba. Pan paranaukowiec wraz ze swoimi wielbicielami mogą więc spać spokojnie.
Procedury nie oznaczają intencji. Niestety nawet poważni ludzie tego najwyraźniej nie chcą zrozumieć. I to jest zła informacja.
3. Wylądowaliśmy w hotelu Haller w Pucku. Hotel sprawiający wrażenie bardzo nowego. Co właściwie zabawne – postawiony był przy wsparciu Funduszu Rybackiego.
Ciekaw jestem, czy by się udało wydatkować środki z Funduszu Rybackiego na budowę skoczni narciarskiej gdzieś w Tatrach. Właściwie to nie tyle jestem ciekaw, co – jestem przekonany, że jakoś by się dało.
Razem z Nadwornym Fotografem poszliśmy nad Zatokę na spacer. Ale ciemno było, choć oko wykol. I to jest zła informacja
W łazience przez chwilę nienawidziłem projektanta wnętrz, który wymyślił, żeby uchwyt słuchawki prysznica umieścić tak, by woda się lała poziomo. Dość szybko nienawiść przeszła mi w podziw. Miał gość fantazję.
Równie ciekawym pomysłem była szafka na minibarową lodówkę. Pusta w środku. Ja tam od minibarów trzymam z daleka. Czego i Państwu życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz