1. Obudził mnie kurier. Przywiózł…
No właśnie, nie wiem jak to nazwać… wygląda jak amortyzator,
utrzymuje maskę w górze… siłownik? Chyba nie.
Kiedy beemka wyjechała od blacharza w
zeszłym roku, dziwnym trafem się okazało, że przestały działać.
Ciekawe, czy w remontowanej obok piątce nagle się nie naprawiły.
Ale pewnie nie. Człowiek poobraca się
chwilę w geopolityce i wszystko zaczyna widzieć w czarnych barwach.
I to jest zła informacja.
2. Wlazłem do wanny. Zacząłem
przeglądać Tweetera. No i dotarło do mnie, że zapomniałem o tym,
co się w nocy stało w Nicei. I to zła informacja.
Wczoraj mieliśmy iść wcześnie spać,
ale oglądaliśmy „Lilyhammer”.
Mafiozo z Nowego Jorku trafia do
norweskiej krainy powszechnej szczęśliwości i zaczyna ją nieco
modyfikować. Oglądamy to z przerwami. Zaczęliśmy świeżo po moim
powrocie z Norwegii. Mógłbym tam mieszkać. Mają bardzo fajnego
króla, niesamowite krajobrazy i zdrowy stosunek do wschodniego
sąsiada.
Mógłbym tam mieszkać, choć pewnie
przez cały czas gdzieś z tyłku by się czaił strach, bym się tam
na śmierć nie zapił. Dzień powinien się wszak różnić od nocy.
Poza widokami długo pamiętał będę
kierowcę, który wiózł nas z Narwiku (dokładniej: z Håkvik) do
Evenes. Miał pięćdziesiąt parę lat i chyba pierwszy raz w życiu
prowadził szybciej niż z prędkością 90 km/godz. I wyraźnie
sprawiało mu to przyjemność.
„Lilyhammer” jest nierówne.
Początek śmieszny – autorzy fascynują się swoim pomysłem
zestawienia dwóch nieprzystających kultur. Niestety fascynacja ta
trwa nieco zbyt długo. Pod koniec pierwszej serii energia wraca.
Druga – na razie wygląda bardzo dobrze.
3. Na wieś mieliśmy wyjechać rano.
Wyjechaliśmy koło siedemnastej. Najpierw pojechaliśmy na Wiejską,
żeby dać mojemu bratu klucze, by mógł doglądać słoneczników.
Później na Mokotowską odebrać nowe okulary. Służba państwowa
najwyraźniej nie służy mi na wzrok.
Jechaliśmy i jechaliśmy. A2 między
Warszawą a Łodzią przytkana jak Autobahny w starym Reichu.
Autobahny od lat parunastu poszerzane do trzech pasów.
Ciekawe o ile tańsze by było
zbudowanie od razu pasów od poszerzania tego odcinka w przyszłości.
Ciekawe? Chyba nie, bo nikt z tej wiedzy pożytku raczej mieć nie
będzie.
Za Ołobokiem zobaczyłem na poboczu
kanię. Pierwszą w tym roku. Kiedy wracałem do auta okazało się,
że działa tylko jedno światło drogowe. I to jest zła informacja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz