1. Jeszcze było ciemno, kiedy obudził mnie pisk upeesów. Zabrali prąd – jak to się w okolicy mówi. Upeesy piszczały. Okazało się, że tylko jeden ma wyłącznik pisku. A jest ich kilka. Pierwszy w piwnicy zasila routery. Drugi piec CO, trzeci – komputer Bożeny, czwarty – router na parterze. Ostatni nabytek, piąty – nie zasila lodówki. Jest strasznie wielki, ciężki, ma w środku z osiem akumulatorów. Niestety, kiedy jest włączony jego wentylator strasznie hałasuje. Więc go odpinamy, kiedy jesteśmy w domu. Podłączyłem go. Na panelu lodówki zaczął migać jakiś błąd. Więc go wyłączyłem. Pomyślałem, że lepiej go zachować do pieca CO niż miałby zasilać nieczynną lodówkę. Później – na wszelki wypadek dołożyłem do kominków. Bez prądu piec CO nie działa, więc dom się szybko może wychłodzić. Korzystając z tego, że routery działały wszedłem na stronę ENEI, zarejestrowałem się dzięki czemu będę dostawał mejle o planowych wyłączeniach. No i znalazłem informację, że jest awaria prawie w całej gminie. Trwa od szóstej z kawałkiem i trwać będzie do dziewiątej trzydzieści. Postanowiłem więc zbadać kwestię awarii lodówki. Forum elektroda.pl jak zwykle stanęło na wysokości zadania. Typowa sytuacja po nagłym wyłączeniu prądu. Trzeba włączyć zasilanie i zaczekać. Zniknie. Podłączyłem więc upeesa. Lodówka się uruchomiła bez błędu. Po chwili prąd wrócił.
Poszedłem więc spać. I zamiast wstać rano, wstałem o jedenastej. I to jest zła informacja, bo lepiej wstawać wcześnie.
Kolega mój, który lat temu kilka rozpoczął pracę w energetyce za pierwszą chyba pensję kupił sobie agregat – uwierzył w nadciągający blackout. Mam taki sam plan.
2. Pana Edwarda pierwszy raz zobaczyłem na Marszu Żywych w kwietniu 2018 roku. Szedł w odprasowanym pasiaku z biało-czerwoną flagą. Taką, co to według niektórych nie można wnosić na teren obozu.
Drugi raz – pierwszego września 2019 na placu Piłsudskiego. W tym samym pasiaku siedział na wózku przed trybuną. Parę godzin później szybko gasiłem kryzys przy Zamku Królewskim. Pan Edward powinien wchodzić dołem, od Arkad Kubickiego, przyjechał od góry, próbował wejść od strony Pizza Hut. Młodzi SOP-owcy wysyłali go na dół, nie było nikogo z Kancelarii, kto by mógł podjąć decyzję. Pan Edward był mocno rozsierdzony. Ktoś mnie wydzwonił, znalazłem dowodzącego oficera i problem się szybko rozwiązał.
Później, na skutek pewnego zbiegu okoliczności pan Edward znalazł się na trasie wychodzących ze spotkania delegacji. Siedział w pasiaku jako wyrzut sumienia dla niektórych. Niektórzy przywódcy Państw wychodząc mu się kłaniali. Niesamowita sytuacja, z której pan Edward nic sobie nie robił. Chciał tylko zamienić parę słów z Prezydentem. Polskim Prezydentem.
Później, na dole, w Arkadach czekaliśmy dłuższą chwilę na samochód, który miał go odwieźć do hotelu. Rozmawialiśmy o przedwojennym Krakowie. Trochę o polityce. Trochę o życiu.
Później spotkaliśmy się dwa razy w Nowym Jorku, później jeszcze w Warszawie. Pan Edward wiele razy do mnie dzwonił. Czasem, żeby coś załatwić – najwyraźniej po sytuacji na Zamku uwierzył w moją sprawczość. Czasem, żeby złożyć mi życzenia, ostatnio na przykład z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Życzenia zdrowia, bo zdrowie jest najważniejsze. Czasem, żeby chwilę po polsku porozmawiać. Po polsku, o Polsce. Naszła mnie właśnie taka konstatacja, że chyba nie znam nikogo, kto o Polsce by mówił z taką emocją jak pan Edward.
Dziś pan Edward Mosberg skończył 95 lat. Zadzwoniłem do niego z życzeniami. Skończyło się jak zwykle. Bardzo szybko to on życzył mnie i mojej rodzinie zdrowia i bożego błogosławieństwa. Bo zdrowie jest najważniejsze.
Ech, nie jestem dobry w składaniu życzeń. I to jest zła informacja, bo przez te prawie 50 lat mógłbym się już nauczyć.
3. Przez popołudnie bawiliśmy się klockami. Lego wypuściło zestawy mozajek. Bożena znalazła pod choinką Marylin Monroe Warhola. Dziwne, że nie wymyślili tego wcześniej. Wyszedł naprawdę ładny przedmiot. Zaraz pewnie wypuszczą wersję kolekcjonerską, która będzie dużo większa i trochę bardziej skomplikowana. I to jest zła informacja, bo pewnie będzie kosztować worek pieniędzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz