1. Musiałem wstać odpowiednio wcześnie, by kolega Kapla wsiadł do samolotu. Wstałem wcześniej niż było trzeba. Było jeszcze ciemno. I zimno. Człowiek się odzwyczaił od tego, że w zimie może być zimno. I to jest raczej zła informacja.
Zawsze, gdy wstanę [bądź się jeszcze nie położę] o takiej porze, dziwi mnie ruch. Ci wszyscy ludzie po ciemku idący do pracy. Coż, człowiek, który idzie na siódmą, teoretycznie kończy o piętnastej. Ja to raczej z tych, co szli na dziesiątą i kończyli po dwudziestej.
W każdym razie ruch był jak na Marszałkowskiej.
Rozpaliłem w piecach i wyprowadziłem chevroleta. W promieniach wschodzącego słońca pojechaliśmy do Babimostu. Znaczy do Nowego Kramska. Udało się dojechać na dwie minuty przed końcem odprawy. Czyli sukces. Na lotnisku stał airbus A320 Aeroflotu. Przywiózł drużynę CSKA Moskwa, by mogła przegrać z Zastalem Zielona Góra.
2. Wróciłem do domu. Zjadłem drugie śniadanie i ruszyłem pod Włoszczowę, by wymienić w chevrolecie szybę. Poprzedni właściciel opowiadał, że parę lat temu oberwał kamieniem. No i szyba trochę pękła. Ale przez te nic się nie działo. Mnie wystarczyły dwa tygodnie, by pęknięcie z decymetrowego stało się metrowe. Poprzedni właściciel twierdził, że szyba kosztuje sześć stówek. Firma spod Włoszczowy sprzedawała szybę na Allegro za 350 zł. Kiedy zadzwoniłem – usłyszałem, że jest nieco porysowana. I kosztuje trzysta plus montaż. Pojechałem. Na miejscu cena spadła do 150. Plus montaż.
Było bardzo miło. Ale i tak myślałem, że jajko zniosę, bo w poczekalni telewizor wypuszczał z siebie składanki: najpierw RMF Max, później radia ESKA. Przeżyłem. Z trudem. Czytałem „Miasto noży”. Krytycznie czytałem. Jak autobus mógł spod motelu Krak pod Jubilat jechać niecały kwadrans? W każdym razie proces wymiany szyby trwał ponad cztery godziny. I to jest zła informacja, bo razem z dojazdem w obie strony wyszła prawie dniówka.
Z ciekawostek: okazało się, że chevrolet miał jeszcze w Stanach wymienioną szybę. Dość byle jak wymienioną.
Wyjeżdżając usłyszałem: że nie mogę przekraczać 70 km/godz., zwalniać na dziurach, otwierać okien i myć auta. I że mam odlepić taśmy, bo zostaną. Jechałem więc powoli kontemplując zimowy krajobraz. Ta część lubuskiego jest może trochę zbyt płaska, za to bogata w interesującą architekturę.
3. Udało mi się szybę dowieźć w całości. Podjechaliśmy do Świebodzina po audi. Pan Gazownik był zamknięty. Zadzwoniłem. Powiedział, że do 16. Ja, że na budynku napisane, że do 17. On, żeby do słowa pisanego podchodzić z rezerwą. Ale przyjechał. Mamy teraz leszy reduktor. Teraz pora na przewód od zbiornika. I zbiornik, bo już zaczyna mu tykać zegar. Ale najpierw trzeba zrobić problem z silnikiem, bo nierówno pracuje. Pan Gazownik pasjonat. I instalacji gazowych i audi A8. Miał. Rozbił. Nic mu się nie stało. Z auta został silnik. Leży w warsztacie pod ścianą. Pan Gazownik tłumaczył, że jeżeli coś poszło, to w głowicach, bo pierścienie mocne. Więc pewnie trzeba będzie zrobić porządek z głowicami. I to jest zła informacja. Dwie głowice, osiem cylindrów, pięć zaworów na cylinder…
Udało się wstawić do stołówki i chevroleta i audi. Wydawało się, że będzie trudno, bo małe nie są. No i teraz w chevrolecie tężeje klej, w audi ładuje się akumulator, bo pan Gazownik zostawił w środku światło na weekend i się biedak rozładował.
poniedziałek, 1 lutego 2021
1 lutego 2021
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czy takich różnicach temperatur doszło do zmiany napięć i poszła rysa na szybie. Tak bywa.
OdpowiedzUsuń