1. Udało się pobrać krew. Poprzednim razem skończyło się to jakąś jatką. Nie dość, że ciężko było w żyły trafić, to jeszcze krew nie miała w sobie na tyle zaangażowania, żeby się ładować do probówek. Tym razem poszło prawie bezboleśnie. Ale po chwili się okazało, że trzeba jeszcze raz pobrać na gazometrię. Z opuszka do cieniutkiej rureczki. I tak, że trzy razy…
2. Przez okno widzę las. Czy raczej park w stylu angielskim. Dalej jest droga nr 92. Ale jej nie słychać. Słychać za to berlińskie pociągi. Autostrada jest po drugiej stronie budynku.
3. Przyszły wyniki tomografii. Mogła wyjść gorzej. I tego się będę trzymał.
Zdrowia.
OdpowiedzUsuńJa też miałem ładny widok ze szpitalnego okna :) zdrowia! Grzegorz z V LO.
OdpowiedzUsuńZdrowia.
OdpowiedzUsuńKrew ma to do siebie, że czasem płynie wolniej (stąd powiedzenie jak krew z nosa)
OdpowiedzUsuńPociągi do i z Berlina wożą naszych i nienaszych, co być może trochę nas do nienas zbliża i powoduje, że lubimy się trochę bardzoej niż masi i nienasi ojcowie u matki albo uświadamiamy sobie, że nie mamy innego wyjścia jak próbować żyć obok siebie.
Tomografię należy powtórzyć.
Wracaj, I wish you a speedy recovery!
OdpowiedzUsuń