1. Warszawa jest trudna. Nie tylko dla Kocia.
Niby oglądałem ministra Budę u Piaseckiego. Ale chyba śpiąc. Pamiętam tylko, że w pewnym momencie w rogu ekranu mignęła ręka, która coś położyła przed nim na stole. Kiedy przełączyłem na Graffiti – nie było Olgi Semeniuk. Ponoć się pojawiła później. Ale nie doczekałem.
Oprzytomniałem przy Mazurku. Dwadzieścia podpisów zebranych. Tych za likwidacją TVP. Poncyliusz podzielił się z nami sentencją: Lepiej być posłem, niż prezesem MPO. Melium quam praesidis purgato civitatem senatoris esse. Google translator nie umie w łacinę. Ja też. Niestety.
Rozmowa była zabawna. Poncyliusz brnął, Mazurek mu nie przeszkadzał. „Prezydent może powołać kogoś, do kogo ma zaufanie, kogoś, kto reprezentuje jego wrażliwość”. W MPO.
2. Cały dzień chodziłem po mieście. Rozmawiałem. Wykonałem jakieś 70% planu. Co jednak jest sukcesem.
Najważniejsze, że kupiłem makaron. W Piccolo Italia. Bożena nie lubi spaghetti. Ja wręcz przeciwnie. Nie jestem wielbicielem tagliatelle. Bożena lubi. Spotykamy się przy tagliolini.
Przeszedłem przez Poznańską. Zamówiłem kolację w Krakeno-Beirucie. Dobra zupa z soczewicy. Wszystko właściwie dobre. Okolica żyje nadzieją, że za dwa tygodnie będą otwarte ogródki.
3. Oglądałem kawałek Kwaśniewskiego u Olejnik. Trochę jak ze ślepym o kolorach. Czy Rada Języka Polskiego zajęła już stanowisko w sprawie tego dyskryminującego powiedzenia? Muszę przyznać, że bardzo lubię manierę znudzonego Kwaśniewskiego. Ale pani redaktor, Fundusz Odbudowy nie ma nic wspólnego z prawami kobiet. Ale pani redaktor, to są unijne pieniądze, ich wydatkowanie będzie kontrolowane, wszystkie na pewno nie zostaną rozkradzione. Ale pani redaktor, gdyby Platforma chciała współpracować, to by zagłosowała na Ikonowicza.
Prezydent Kwaśniewski (NIE Z PIS-u) obalający narrację platformy (i po części dziennikarzy TVN24) o Funduszu Odbudowy. Tak właściwie to sporo ludzi mogło dziś przeżyć dysonans poznawczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz