poniedziałek, 5 lipca 2021

4 lipca 2021


1. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów przespałem prawie całą poranną publicystykę. Obejrzałem kawałek Piaseckiego. Obejrzałem „Lożę”. No i przez półtorej godziny słuchałem powróconego Donalda Tuska. Nie chce mi się o tym pisać. Tak, jak mi się nie chciało czytać wczoraj wywiadu z generałem Pytlem. Po pierwszych słowach mi się nie chciało czytać. Słowach o tym, że PiS realizuje rosyjską politykę. Jeżeli PiS realizuje politykę rosyjską, to jak nazwiemy działania Niemiec? Jeżeli po umowie Kaczyńskiego z europejskimi prawicowcami miały na Kremlu strzelać korki szampana (to już Tusk), to co się tam działo po kolejnych oświadczeniach Macrona? Nic? Bo to żadna nowość? Szkoda gadać.
Słyszałem od paru osób, że Tusk w Brukseli nie miał wśród dziennikarzy specjalnego poważania. Złapano go na naginaniu prawdy, więc zaczęto podchodzić do jego słów z dużą rezerwą. W Polsce mu to nie grozi. To akurat nie o nim źle świadczy. Taki mamy klimat.
Taktyka, która w Brukseli nie działała, w Warszawie się sprawdza. 
Portal przeprowadził wywiad z człowiekiem (nr 1), którego sytuacja prawna powinna powodować pewną rezerwę do słów, które wypowiada. I ten człowiek (nr 1), w tym wywiadzie powiedział, że inny człowiek (nr2) mu powiedział, że jeszcze inny człowiek (nr3) może być zainteresowany negocjowaniem z tym człowiekiem (nr 1) jego sytuacji prawnej. (Celowo nie używam nazwisk, bo ich sensacyjność przykrywa zależności). I co robi Donald Tusk? Gratuluje portalowi, że ujawnił fakty. To, że w wywiadzie człowiek (nr 1) się zarzeka, że to prawda najszczersza jest – niekoniecznie oznacza, że portal ustalił fakty. Tak mi się przynajmniej wydaje. Od wczoraj czytam gratulacje dla rozmówczyni generała Pytla, że kawał dziennikarskiej roboty. Przeczuwam „Grand Press” jakiś.


Zobaczymy co będzie. Bożena się wściekła. Powiedziała, że Tusk znowu ją wpycha w objęcia PiS-u, na co wcale nie ma ochoty. Ja sobie powoli przypominam, jak to przed 2015 rokiem było. Cóż, nie było tak, jak sugerował Arłukowicz. Czy Kierwiński – (wieczorem obejrzałem powtórkę Rymanowskiego)

2. Pojechałem do Ołoboku wyciągnąć z paczkomatu rurę dymową i rozetę. Wróciłem, rozrobiłem zaprawę zduńską. Za dużo nalałem wody, co mi się ostatnio zdarza, więc wyszła rzadka. Potłukłem cegłę, poupychałem wkoło rury i wszystko upchałem zaprawą. Po raz pierwszy od dobrych trzech razy nie zapomniałem o rozecie. Rozetę na rurę trzeba założyć przed zamurowaniem, bo potem nie ma jak. Mam już kolekcję rozet, o których sobie przypomniałem po wszystkim. Każda innej średnicy. 
Próbowałem naprawić napęd w elektrycznej kosiarce Bożeny. Niespecjalnie skutecznie. Muszę kupić szczypce do zdejmowania pierścieni Segera i wrócić do tematu. 
Koleżanki Kocia przez cały dzień nie było. Przyszła wieczorem zjeść. Kocio skakał wokół niej, co łatwo sobie wyobrazić. Ona była niby chłodna, ale nie na tyle, żeby go zniechęcać. 

3. Miałem jechać wieczorem do Warszawy. Pojadę rano. Jeśli mam być szczery, to wolę jeździć w nocy. 


 

3 komentarze:

  1. Drogi Panie, brak w tym podstawowej logiki, Pisze Pan o człowieku nr 1, człowieku nr 2 (choć wiadomo, o kogo chodzi) w tonie drwiąco-krytycznym. A swój niemądry komentarz uzasadnia Pan stwierdzeniem: "Słyszałem od paru osób". A ja słyszałem od paru osób bardzo niepochlebne opinie o Panu. Z poważaniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. https://twitter.com/JerzySkoczylas/status/1414293799283605518

    OdpowiedzUsuń
  3. Aleś Ty żałosny nieudaczniku.

    OdpowiedzUsuń