1. Byłem na grzybach. Może trzeci raz w tym roku. I to jest zła informacja, bo sobie kiedyś obiecywałem, że jak będę tu, na miejscu, na stałe, to będę do lasu chodził codziennie. Grzyby albo suche, albo zapleśniałe, albo robaczywe. Udało się zebrać łubiankę podgrzybków. I kawałek prawdziwka. Prawdziwek wyrósł na środku drogi. Całkiem spory. Niestety nim go znalazłem, w ogromnej części został zjedzony. Prawdziwków później znalazłem drużynę. Przy drodze. Zjedzonych jeszcze bardziej. Nigdy tyle naraz nie widziałem.
2. Poszedłem do Józka po jajka. Dwadzieścia jajek za dwadzieścia złotych. Drożyzna atakuje. Ale nie o tym. Okazało się, że odwieziony przeze mnie wczoraj do Międzyrzecza paleciak potrzebny jest w Rokitnicy.
Kocio nie nocował. Reszta rodziny wyszła po śniadaniu. Kocio wrócił koło dwudziestej. Parę minut później Rudzia. Bez Kocięcia. Zupełnie się tym brakiem nie przejmująca. I to jest zła informacja, bo nie dość, że jest zimno, to jeszcze leje.
3. Nic śmieszniejszego niż retweety redaktora Lisa, dziś nie zobaczyłem. Retweety memów i komentarzu dotyczących urodzin Mazurka. Mnie też nie było na liście gości, jednak znoszę to z ciut większą godnością.
To wzmożenie moralne jest naprawdę śmieszne. Nie była to pierwsza, organizowana przez Mazurka impreza, jak również – jak imprezy Mazurka by niepowtarzalne nie były – nie była to raczej jedyna taka, na której politycy opcji różnych rozmawiają ze sobą w ludzkim języku.
No i jeszcze jedna sprawa. Mazurkowi prywatne kontakty z politykami nie przeszkadzają w rozsmarowywaniu ich na antenie. Większość zaś moralnie wzmożonych dziennikarzy nie jest się w stanie uwolnić od własnych politycznych poglądów i sympatii.
Zresztą nie jestem pewien, czy aby u części wzmożenie wynika aby z kalkulacji. I to jest zła informacja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz