1. Powędrowałem na plac Piłsudskiego, żeby zobaczyć uroczystość z okazji rocznicy powstania Sztabu Generalnego.
Na Mazowieckiej, pod Warszawską Fabryką Ram i Podobrazi, wyraźnie zniesmaczona pani zmywała krew z trotuaru. Odzwyczaiłem się od tej wielkomiejskości.
Na uroczystość się spóźniłem. Kiedy dotarłem przemawiał bezprzymiotnikowy generał Andrzejczak. Dźwięk klaszczących w służbowych rękawiczkach dłoni nie przypomina klaskania. Z perspektywy tych kilkunastu godzin, właściwie trudno powiedzieć, co przypomina.
Poznałem dr. Bartosiaka. Stałem z pewnym, szanowanym w pewnych kręgach, absolwentem Nowodworka. Podeszła pani Pułkownik ze Sztabu Generalnego. Zapytała, czy dalej piszę Negatywy. Potwierdziłem. Poszła. Pan Doktor pogratulował mi popularności. Odpowiedziałem, że jako znany youtuber nie powinien mieć kompleksów. A przynajmniej mi się wydawało, że tak odpowiedziałem.
W Pałacu wprowadzono reżim maseczkowy. Wiszą też nowe obrazy. Złą informacją jest, że nie miałem czasu obejrzeć, a kilka wyglądało bardzo interesująco.
2. Później odwiedziłem kolegę z byłej pracy, dla którego, od niedawna, tamta praca też jest była. Zadziwiające ileż po zmianie dzielimy radości.
Później byłem w Mordorze. Później, Z Mordoru pojechałem na Wolę. Nie wiedziałem, że istnieje połączenie Woronicza ze Żwirkami. Z Woli wróciłem metrem. A nawet dwoma. Budujące, że wszyscy w maseczkach.
Później wylądowałem w Krakenie. Spotkaliśmy się z kolegą, którego nazwiska nie wymienię, gdyż jego szefowa, która zasadniczo nie jest jego szefową może mieć mu za złe, że się ze mną spotyka. A po co człowiekowi robić ambaras.
Piliśmy Budweisera, który nazywany jest u nas Budem. Kolega zacytował Clarksona, który tłumaczył, że nie należy latać do Stanów, gdyż połową ich rządzi prowadzący je na manowce starzec, zaś druga pije Budweisera.
Później przyszedł przedstawiciel brytyjskiej prasy o światowym zasięgu. On pił Złote Lwy. Rozmawialiśmy o brexicie. I o tym, że nie uda się ustalić, co jest efektem brexitu, a co pandemii.
Później pakowałem samochód. Musimy wyjechać bladym świtem. I to jest zła informacja.
3. Nowe koty żyją. Misiek donosi, że Rudzia nie jest nimi zainteresowana. I to jest zła informacja.
Konrada Piaseckiego oburzyło moje zrozumienie dla tureckiej decyzji o wydaleniu ambasadorów. Są pewne zasady, które określają co dyplomacie wolno robić, czego robić nie powinien. Jeżeli w imię wartości nadrzędnych postanawia te zasady złamać – powinien się liczyć z reakcją.
To jest jak z obywatelskim protestem, który nie polega na tym, że się prawo łamie, tylko, o tym, że się decyduje ponieść konsekwencje łamania tego prawa. W imię wartości nadrzędnych.
Konrad napisał, iż uważa, że są wartości większe niż hołdowanie kostycznym, dyplomatycznym normom (w kontaktach z krajem, który nie przestrzega praw człowieka i więzi ludzi bez wyroku).
Idąc w tę stronę, można by sobie wyobrazić dziennikarza, który zaprasza do studia gościa. Gościa uważa, za kogoś bardzo złego. I zamiast wywiadu, na jaki się umówił, wali tego gościa maczugą w łeb. (Bo to jest zły człowiek) (naprawdę zły).
W przypadku psów - nie wykazują one zainteresowania nowo narodzonymi szczeniakami jeśli akcja porodowa się nie skończyła! Może Rudzia nosi w sobie jeszcze jakieś kocię - to trzeba interwencji weterynarza!
OdpowiedzUsuń