1. Przyjechał mebel, z którego Bożena chce zrobić łazienkową szafkę. Przywiózł pan busem. Pomęczyliśmy się wnosząc mebel do domu. Teraz czeka mnie wynoszenie go na piętro. I to jest zła informacja.
2. Uszczelniłem komin w moim pokoju. Poprawiłem też uszczelnienie komina peleciaka. Złą informacją jest, że peleciak sam się włączył, komin się zbyt szybko nagrzał, zaprawa popękała i tyle było z mojej kominiarskiej działalności.
3. Męczyguma w łaskawości swojej dziś nas przyjął. I był ostatni moment. Od paru dni Lawinę ciągnęło w lewo. Za bardzo ciągnęło. To był problem z przodem. Tylne opony wygięło zaś w dość abstrakcyjny sposób. Z asfaltem stykały się brzegi bieżnika, środek się jakby uniósł. Wymiana opon trwała prawie godzinę, którą spędziliśmy z Miśkiem na zwiedzaniu Świebodzina. Miśka podrzucił wcześniej Mój Nowy Szef. Byli razem na „Strażaku roku”. Przywieźli mi pamiątkową gaśnicę. Gaśnica niczym się specjalnym nie wyróżnia, ale w mojej pamięci zawsze się będzie kojarzyć z tym październikowym popołudniem. Trafiliśmy do kościoła św. Michała. Bardzo on dziwny jest. Nie dość, że szerszy niż dłuższy, to jeszcze niesymetryczny.
W Tesco kupiłem dużo niezbyt potrzebnych rzeczy. Niezbyt potrzebnych, za to tanio. Po co mi trzy koszule białe po dwadzieścia złotych?
Lawina znowu jeździ prosto. Poprzedniego właściciela pomysł, by używać szerszych, niż fabryka kazała opon – nie był zbyt dobry. Ciekawe o ile lepiej się będzie jeździć, gdy się Lawinę obniży do normalnej wysokości.
Złą informacją jest, że jutro będę musiał pojechać do Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych, gdyż mam na pace Lawiny stare opony. Męczygumie bardzo nie pasowało się nimi zająć. Za mało miał miejsca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz