1. Nie, żebym się jakoś specjalnie wyspał. I to jest zła informacja.
Rano, po dziewiątej, w TVN24 słuchałem jakiegoś doktora. Chyba z UW. Mówił o pandemii jak naukowiec. Rzadko się to ostatnio zdarza. Mówił, że we wschodnich województwach widać zbliżanie się końca fali. Mimo braku lockdownu.
Wiał ciepły zachodni wiatr. Wieje dalej. Audi całe w modrzewiowych igłach. Przypominały wzorek na mundurach LWP z lat chyba sześćdziesiątych.
2. Z moim nowym szefem pojechaliśmy za Gorzów. Jago saabem pojechaliśmy. Przeprowadzić wywiad z minister Machałek. Mój nowy szef znaczy. Ja – bardziej – zwiedzać. Nadwarciański kawałek lubuskiego jest zupełnie inny niż nasza okolica. Zjedliśmy obiad w restauracji „Zbyszko”. W Bogdańcu. Porządna polska kuchnia. W Bogdańcu robią miejscowego ducha puszczy. Nie dane mi było spróbować. I to jest zła informacja. Później pojechaliśmy do pana, u którego kupuję sprzęt AGD. Kupiłem tam pralkę, gdyż poprzednia, którą kupowałem z kolegą Kaplą, cztery lata temu, zaczęła szwankować. Hydrostat. No i nie ma automatyki wagowej. I jest nieco energochłonna. Decyzja o zakupie była prosta, trudniej było wyciągnąć od pana, u którego kupuję sprzęt AGD, którą pralkę mam kupić. Wszystkie niby takie same. Elektronika różna. Ale bez znaczenia. Menu po polsku. Sześć albo siedem kilo. Krzyżak stalowy, albo aluminiowy. Lepszy stalowy. W końcu powiedział. W3000.
Sąsiad Tomek pomógł mi wytargać pralkę na piętro. Łatwo nie było.
3. Zaczęliśmy oglądać „Koło czasu”. Trzy odcinki. Złą informacją jest, że nie jestem pewien, czy warto było oglądać je do drugiej w nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz