1. Znów nie pamiętam, co mi się śniło. Śniło się w każdym razie zbyt długo. Choć raczej nie tyle zbyt długo, co do zbyt późna. Wstałem więc i zlawszy niedzielną publicystykę zamontowałem deskę. Samoopadającą. Później powiesiliśmy lustro. Dwa razy wieszaliśmy, gdyż za razem pierwszym, z niewiadomych powodów, wyszło zbyt wysoko. Za drugim razem wyszło dobrze, tylko krzywo. I to jest zła informacja, gdyż to ja wierciłem.
2. Odwiozłem Miśka do Zielonej. Zatankowałem. Również benzynę. Za 5,99. Minus dziesięć groszy z promocyjnego bonu.
Mam nową zabawę. Dziaderską. Próbuję dojechać z Zielonej do domu z jak najmniejszym wskazaniem komputera od spalania. Dziś wyszło 6,1. We czwartek wyszło 6,0. To, że się zacząłem tym fascynować, to jednak jest zła informacja. Przy najdroższym, jaki się mi udało spotkać gazie, różnica 0,1 litra to trzydzieści pięć groszy.
3. Przyjechali goście. Nie napiszę kto. Osoba jedna z gości przywiozła ze sobą gazetę. „Dziennik Gazetę Prawną” i „Plus Minus”. Siedzi teraz i czyta. Złą informacją jest, że mnie dziwi iż ktoś czyta gazety. Te papierowe. Jestem przecież wicenaczelnym największego w województwie dziennika.
Na zdjęciu przedziwnie oświetlone niebo, które mnie czekało w Rokitnicy, gdym z Zielonej wracał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz