1. Tydzień pod hasłem: jakże się cieszę, że już tam nie pracuję. W poniedziałek – poznańskie rocznicowe zimno. Dziś wpadł mi do ręki tekst „Polityki”. O moim poprzednim miejscu pracy. Gdybym pracował, to bym się natychmiast stał obiektem podejrzeń. Że na pewno maczałem w tym palce. Mnie od roku tam nie ma, a jak ciekło, tak cieknie. Moje poprzednie miejsce pracy. Jak durszlak cieknie. I ciec będzie.
Kiedyś to bym miał poranną palpitację serca. A teraz mam zabawę, zgadując kto, co mógł puścić.
Swoją drogą powinienem zacząć pisać sequel „Teraz już można”. Nie zacząłem, coraz mniej pamiętam. I to jest zła informacja.
2. Koty bawią się w tłuczenie bombek. Zabawa dobra, jak każda inna. Bawią się kotki i małe. Kocio, z emigracji wewnętrznej, udał się na emigrację zewnętrzną. Zrobiło się cieplej, więc znika. Wraca zjeść i się zdrzemnąć.
Ja tam cały boży dzień przy robocie. Zmarzłem, bo nie było kiedy do piecyka brykietów dokładać. Złą informacją jest, że nie było też kiedy nawiedzić sąsiada Gienka. Imieninowo nawiedzić. Wychodzi na to, że zanim się tu przeprowadziłem, miałem częstsze z sąsiadami kontakty.
3. Zmarł – świeć Panie nad jego duszą – Dziadek, funkcjonariusz SOP-u z tzw. czasówek. Stary fachowiec. I to jest zła informacja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz