1. Obudziło mnie późno. Wstałem i wsłuchałem się w dźwięki dogorywających UPS-ów. Z krótkiego śledztwa wyszło, że prądu nie było od jakiejś szóstej. Zasilanie lodówki padło. Wody nie było. Komórki też jakby nie chciały działać. Słowem: słabo. Po dziesiątej prąd pojawił się na parę sekund. Wlało to nowe życie w UPS-y. Nowe, choć niezbyt długie.
Słoneczne przedpołudnie. Panele robiły by pewnie z 5 kW. Niestety nie robiły. Bo nie było prądu. Złą informacją jest, że nie wiem, jak rozwiązać problem alternatywnego zasilania.
2. Prąd się pojawił koło po jedenastej. Jest z nami do teraz. Z krótką przerwą. W ciągu dnia wiatr zaczął słabnąć. Jednak koło czwartej pozbawił nas Internetu. Jak się okazało – przewrócił drzewo na jakiś element infrastruktury. Brzmiało to poważnie – naprawa mogła trwać do rana. Jednak się udało i Internet jest. Złą informacją jest, że jednak niewiele trzeba, żeby się wszystko posypało.
3. Kocio, którego nie było całą noc i właściwie cały dzień, wrócił przyprowadzony przez Rudzię. Zjadł i poszedł. Ale wrócił. Może tym razem będzie nocoał
Brak prądu, a później odcięcie sieci – uchroniło mnie przed śledzeniem dyskusji o WOŚP-ie. Wieczorem trafiłem na echa dyskusji o „światełku do nieba”, które to światełko nie szkodzi zwierzętom. W Krakowie funkcjonowało powiedzenie: robić z gęby cholewę. Bardzo to się stało popularne zachowanie. I to jest zła informacja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz