1. Naród ukraiński jest narodem nowym. Powiedział u Mazurka minister Czarnek. Dyrektor Zydel pewnie by się zgodził, gdyż uważa – jak to etnograf – że naród jako taki jest instytucją nową.
Nie wyspałem się. Wstałem obolały. Śniły mi się jakieś postlicealne krakowskie niepozałatwiane sprawy. Wędrówka Karmelicką w stronę placu Inwalidów. I w lewo Alejami.
Zadzwoniono od Suburbana, bo nie wyjedzie, gdyż akumulator się wyprowadził. Nic dziwnego, że się wyprowadził, skoro rozładowany był przez trzy lata. Złą informacją było, że prąd się pojawiał i znikał. I nic nie mogłem z tym zrobić.
2. Wyjechałem do Zielonej. Wziąłem tam udział w serii spotkań. On- i offline. Trwały na tyle długo, że nie zdążyłem dojechać by się Suburbanem przejechać. I to jest zła informacja. Zatankowałem. Odebrałem garnitury z pralni. Podjechałem do Świebodzina. Zrobiłem zakupy i wróciłem do domu. Po drodze słuchałem Zgromadzenia Narodowego. Nie mogę się doczekać jutrzejszych gazet.
3. Wieczorem Kyiv Post opublikował mój powstający przez prawie tydzień tekst.
Pisałem rzeczony tekst do pewnego brytyjskiego tygodnika. Na koniec usłyszałem, że jest dobry, ale nie ma na niego niestety miejsca. Moja Ukraińska koleżanka napisała mi, żebym się nie zniechęcał odmową, że jej 90% odrzucają. Nie zniechęcam się. Mam poważne podejrzenie, że jestem pierwszym autorem w siedemdziesięcioletniej historii mojej gazety, którego tekst w tamtym tygodniku został w ogóle przeczytany. Ukraińska koleżanka wysłała tekst wydawcy Kyiv Post.
Na koniec wyszła żenująca sytuacja – okazało się, że wszystkie zdjęcia, jakie swoje mam to bardziej lub mniej śmieszne selfie.
I jedno paszportowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz