1. Cały dzień zajmowała mnie praca. Szczerze mówiąc nie mam siły pisać. I to jest zła informacja. Ale, żeby nie było – niżej felieton, który dziś pisałem do „Lubuskiej” i „Dziennika Polskiego”. W „Dzienniku” będzie bardzo dobry Rokita, o Zełeńskim w Bundestagu.
Dysonans poznawczy.
Kilka dni temu brałem udział w dyskusji z zaangażowanym przeciwnikiem rządów Prawa i Sprawiedliwości. Zaczęło się od orzeczenia przez TK niekonstytucyjności art. 6. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Napisał – pominę wulgaryzmy – że to zły moment na kolejną wojnę z UE. Na uwagę, że to nie UE, tylko Rada Europy, odpowiedział że chodzi mu o nasz zły rząd. Gdy usłyszał, że to nie rząd, tylko Trybunał Konstytucyjny, odpowiedział, że TK został upolityczniony. Z kolei na stwierdzenie, że nie został upolityczniony, tylko jest polityczny. Odpowiedział, że nie takie były intencje powołujących TK do życia.
Trybunał Konstytucyjny powołany do życia został w 1982 roku. Biuro Polityczne KC PZPR przyjęło zasadę, że składać się będzie z 6 sędziów wskazywanych przez PZPR, 2 – ZSL, 1–2 z SD i 2–3 bezpartyjnych. Właściwie nie wiem, po co to piszę, bo najważniejsze w tym wszystkim były wulgaryzmy, którymi ten kulturalny pracownik naukowy jednej z krakowskich uczelni podkreślał swoje przekonanie o racji. I wyższość moralną.
Wyższość zakorzenioną jeszcze w Unii Demokratycznej. Partii, która o wiele mniej była demokratyczna, niż Platforma dziś jest obywatelska. Dzisiejsi wyborcy tej drugiej uważają, że w związku ze swoją moralną wyższością mogą sobie pozwolić na wszystko.
Ktoś napisał na Twitterze, że wyraźną różnicą pomiędzy wyborcami Platformy a PiS-u jest, że ci drudzy nie życzyli Tuskowi śmierci podczas jego wtorkowej wizyty w Budapeszcie. Szydzili trochę ze zdjęć z szefem Jobbiku. I tłumaczeń, że Jobbik przeszedł podobną drogę, jak Giertych. Po ostatnich rewelacjach mecenasa – tych o spisku Kaczyński–Putin – bliżej niż do Jobbiku z Tuskiem, jest mu do bajkopisarza Piątka. Zastrzeżenie: moja niechęć do redaktora Piątka, może się brać z tego, że moje nazwisko nie pojawia się w dziele „Andrzej Duda i jego tajemnice”, a przecież w przedszkolu nazywano mnie „Chińczyk”.
Dobra pamięć nie jest dziś specjalnie popularna. Jednak trudno zapomnieć, jak wyglądała Polska polityka wobec Ukrainy po aneksji Krymu. Trudno nie zauważyć, że różniła się od tej dzisiejszej. Ludzie, którzy przez ostatnie lata uwierzyli, że Polska nie ma polityki wschodniej, że właściwie nie prowadzi żadnej polityki zagranicznej, że jest izolowana, mają dziś problem. Ludzie, którzy uwierzy, że Obrona Terytorialna to bojówki Macierewicza, że lekka piechota nie ma żadnej wartości i zostanie rozjechana przez rosyjskie czołgi, mają dziś problem. Różnie na ten problem reagują. Jedni agresją. Inni przewartościowaniem swojej postawy.
Mój brat na starość postanowił studiować psychologię. Chce zostać psychoterapeutą. Ten fach ma w Polsce przyszłość.
2. Oglądałem posiedzenie Rady Bezpieczeństwa. Słuchałem Rosjanina. I to jest zła informacja, bo do teraz mnie szlag trafia.
3. Na koniec dnia wpadłem na chwilę do twitterowego pokoju o Ukrainie. Jakiś Tomasz opowiadał, że komunikacją społecznościową Zełeńskiego zajmuje się sztab ludzi i agencje za oceanem,
Z doświadczenia wiem, że z agencji zwykle nie ma pożytku. Zwłaszcza takich zza oceanu. A im więcej ludzi, tym większy bałagan w komunikacji.
Złą informacją jest, że zbyt dużo ludzi ma interes w tym, żeby podkreślać rolę piarowych agencji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz