1. Po śniadaniu, w trakcie serii zebrań, przyciąłem modrzew. Wymagało to ustawienia dużej drabiny. Drabinę kupiliśmy w 2005 roku. Wysokości takiej, by się dało czyścić rynny. Czyli słusznej. Niestety, przez słuszność wysokości, drabina jest zbyt ciężka, żeby nią jednoosobowo operować, zwłaszcza, gdy jest w najwyższej możliwej konfiguracji.
Przez lata 2/3 drabiny pełniło u sąsiada Tomka rolę schodów na antresolę. Sąsiad Tomek zrobił schody. Drabina posłużyła do zdejmowania kotka Rudolfa z drzewa lipy. Kotek Rudolf nauczył się już chyba schodzić z drzew. Drabina służy do przycinania drzew. Złą informacją jest, że mało na to przycinanie czasu zostało, bo za tydzień ma być dziewiętnaście stopni.
2. Przed śniadaniem słuchałem Mazurka z Rasmussenem. Nasi politycy, jeżeli chcą, by rozmowa z Mazurkiem szła lżej, powinni żądać, by się odbywała po angielsku.
Później zacząłem słuchać Mazurka z Jarkiem Kraszewskim. Nie dokończyłem i to jest zła informacja, gdyż generał to wybitny fachowiec.
3. Z Miśkiem byliśmy w Gorzowie. Z Gorzowa wracaliśmy starą Trójką. Z przerwą w międzyrzeckim Lidlu. W międzyrzeckim Lidlu wybór win jest zdecydowanie większy niż w Lidlu świebodzińskim. Ciekawe z czego to wynika. Międzyrzeczanie wolą wódę?
Stara Trójka miejscami jest bardzo depresyjna. I to jest zła informacja.
Kotek Rudolf zakolegowuje się z psem Luckym. Kocio powoli kończy marcowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz