czwartek, 3 marca 2022

2 marca 2022


1. Mały kot nazywany Rudolfem, wyszedł z domu rano. Nie zauważyłem kiedy. Miałem moment zawahania, gdy wyciągałem z szuflady lekarstwa, nie wskoczył do szuflady, jak robi to codziennie, by dostać swoją pastylkę z olejem z wątroby rekina. 
Przez cały dzień go nie widziałem. Wydawało mi się, że gdzieś śpi. Nie spał. Kiedy późnym popołudniem miałem ruszyć do miasta i w końcu wyszedłem z domu, usłyszałem, jak się w niebogłosy wydziera z lipy. Znowu wylazł na dziesiąty metr i bał się zejść. Złą informacją jest, że nie mam pojęcia jak mu wytłumaczyć, że skoro potrafił wyleźć, to uda mu się też zleźć.

2. Przypomniała mi się historia pana Romana. 1989 rok. Kijów. Wymiana szkolna. Nauczyciel literatury z kijowskiej szkoły. Roman Michajłowicz. Kijowską młodzież bawił sposób, w jaki wymawialiśmy imię. Zamiast Raman, Roman (po rosyjsku – powieść). Roman Michajłowicz był Żydem. Miał zaraz emigrować do Izraela. Zawieźli nas pod Kijów, do skansenu. Po przejściu wycieczkowej trasy, siedzieliśmy jedząc tzw. suchy prowiant. Marek Eminowicz zapytał Romana Michajłowicza, dlaczego wyjeżdża, skoro zaraz się Związek Radziecki rozpadnie, rzeczywistość się raczej poprawi. Roman Michajłowicz odpowiedział historią. Otóż zawsze jak wstanie, chce zapalić. Żona nie pozawala mu palić w domu, więc wychodzi na balkon. Mieszka w dobrym miejscu. Z balkonu jest widok na ważne w mieście skrzyżowanie. No i za każdym razem, gdy rano wychodzi na ten balkon, to się boi, że gdy wyjrzy, na środku tego ważnego skrzyżowania będzie stał czołg. I on się nie chce już bać. Dlatego emigruje. Do Izraela. Cóż, kijowski nauczyciel literatury nie był mocny w geopolitykę. I to jest zła informacja. 

3. Złą informacją jest, że nie chce mi się więcej dziś pisać. 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz