1. Siemoniak u Mazurka. Gdyby mnie ktoś prosił o radę, jak nie odpowiadać Mazurkowi na pytania – poleciłbym przeanalizować sposób Siemoniaka. Złą informacją jest, że to może działać wyłącznie z Siemoniakiem.
2. Pojechałem do Szczecina po wkład kominkowy. Wynaleziony na OLX. Za całe 500 złotych. Przecena z 1000. Najpierw w Starostwie złożyłem pismo. Ale to zupełnie inna historia.
No więc jechałem do Szczecina. Zła informacją jest, że się zagapiłem, nie skręciłem gdzie trzeba i dojechałem do prawie Kołbaskowa. W Kołbaskowie, ostatnio byłem dwa lata temu. Wtedy nawracaliśmy kolumną w Niemczech. Tym razem udało mi się skręcić wcześniej. Zwiedzałem opłotki Szczecina. Największe wrażenie zrobiło na mnie skrzyżowanie ulic Walecznych i Poległych. Nie tyle samo skrzyżowanie, co fakt jego istnienia.
Dojechałem. We czterech (pan, który sprzedawał, dwóch pracowników sklepu komputerowego z garażu i ja) wrzuciliśmy wkład kominkowy na pakę lawiny. A ciężki był bardzo. Supra, z podnoszoną w górę szybą. Porządny bardzo. I w dobrym stanie. Nazwy modelu nie widać, ale widać, że tani nie był.
Wracałem przez Gorzów, gdzie odbierałem skrzynię, którą jakiś czas temu kupiła Bożena. Zwiedziłem kolejny kawałek miasta. Zobaczyłem, czym jest opisywana przez moją gazetę Słowianka.
W Świebodzinie, na Orlenie, zaczepił mnie kierowca karetki. Zapytał, czy Lawina ma pojemność 5,3 i ile pali gazu. Powiedziałem, że Bożenie 14, a mnie 17. Stwierdził, że to nie dużo.
3. Im bliżej byłem domu, tym bardziej nurtował mnie problem w jaki sposób wyciągnę wkład z samochodu. Dojechałem. Przyszedł sąsiad Tomek z małżonką. Sąsiad Tomek wpadł na pomysł, żeby wyciągąć prosto na ganek. Później przyjechał ładowarką sąsiad spod lasu. Przywiózł kolejną partię darni. Wsparł nas koncepcyjnie i realizacyjnie. Wykorzystując kawałek płyty OSB i dwukołowy wózek kurierski, udało się viribus unitis wkład wciągnąć na parter. Jest to sukces. Złą informacją jest, że trzeba go będzie wytargać na pierwsze piętro. Sąsiad spod lasu powiedział, że mógłby przypiąć do ładowarki widły i spróbować wsunąć wkład przez okno, ale nie po ciemku. Jest to jakaś koncepcja. Druga – sąsiada Tomka – polega na użyciu wyciągarki z wielokrążkiem. Można też we trzy osoby, po schodach, kurierskim wózkiem. Ale to chyba najgorszy pomysł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz