1. Grzegorz Górny opowiadał, że święty Ludwik w poście umartwiał się pijąc piwo. Ciekawe, czy nie lubił piwa, czy raczej umartwiał się przez wypijanie zbyt dużych ilości tego piwa.
Obudziłem się zbyt wcześnie. Drzemałem więc jeszcze przez trzy godziny słuchając „Upału” Marcina Ciszewskiego. Uważam, że to bardzo utalentowany pisarz jest. Złą zaś jest informacją, że zadań domowych nie odrabia i pewne opisywane sytuacje z pogranicza polityki i służb są tak oderwane od polskiej rzeczywistości, że aż zęby bolą.
2. Zadzwonił sąsiad spod lasu, że ma darń, i czy chcę. Chciałem. Przywiózł. W łyżce manitou. Powiedział, że będzie miał więcej. Przywiózł, wysypał, pojechał. Przez chwilę chciałem zostawić na jutro, ale jakoś żal mi się zrobiło sterczących w górę korzonków i darń rozłożyłem zmachawszy się przy tym nieco. Z poprzedniej partii, spora część trawy przegrała walkę z mchem. Zobaczymy, jak będzie tym razem.
3. Telewizor. Najpierw w TVN Turbo oglądałem nieodżałowanego wielkiego antonowa, który miał coś wieźć z Anglii do równikowej Afryki. Później różen inne rzeczy, aż się okazało, że na którymś z AXN-ów idzie „Once upon a time in Hollywood”. Po lekturze książki pod tym samym tytułem film jest jeszcze lepszy. Miło patrzeć jak dobro zwycięża nad hipisami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz