1. Obudziłem się na tyle za wcześnie, by słuchać Żukowskiej u Mazurka w oryginale. Złą informacją jest, że nic z tej rozmowy nie zapamiętałem. Poza konstatacją, że tak wyśmiewane za niewchodzenie do rządu Razemki, okazują się dziś bardzo rozsądne. W znaczeniu, że ich decyzja o niewchodzeniu do rządu, okazuje się dziś bardzo rozsądna. Nie firmują tego, co się dzieje.
Byłem na śniadaniu w Charlotte, tej w byłym Domu Partii. Zimne jajko sadzone. I w ogóle. Za to pełno ludzi. Warszawski standard. Gdy jest modnie, nie musi być dobrze.
2. Z ciekawostek: usłyszałem, że po tym, jak nowa władza zrobiła Trójkę z TVP Info, widzowie przenieśli się gdzie indziej. A to gdzie indziej, to wcale nie jest Republika, tylko TVN24, które przebiło nawet główny TVN.
Istnieje spora szansa, że TVP Info już się nie podniesie.
Nie wiem czy tylko mnie bawi: zrobić z jakimś medium Trójkę.
Przez dzień cały spotykałem się z różnymi ludźmi. Kolega Grzegorz dał mi w prezencie czapkę z jamajki. Czapka w sumie trochę niewidka, jak ją ubrałem, byłem nie do poznania. Dał mi ją specjalnie, na wypadek, gdyby reżim moją osobę ścigał. W czapce bym mógł łatwiej zbiegać.
Z kolegą Cezarym byliśmy w knajpie dla studentów na końcu Mokotowskiej. Siedzimy rozmawiając o aspektach prawnych próby zmiany osoby prokuratora krajowego, a tu nagle wkracza grupa ubranej na czarno młodzieży, wyglądającej jak grupa na czarno ubranej młodzieży z South Parku. Wkracza, zajmuje – ledwo się mieszcząc – dwa stoliki. Wtedy wkracza wielki pan ochroniarz. Żąda okazania dowodów osobistych. Dowodów grupa młodzieży nie ma. Któreś próbuje się wyłgać zdjęciem dowodu, co wielkiego pana ochroniarza nie przekonuje. Grupa na czarno ubranej młodzieży wychodzi. Konstatuję, że za moich czasów, nikt po knajpach nie sprawdzał dowodów osobistych. Ciekawe w sumie, kim bym był, gdyby sprawdzano.
Złą informacją jest, że w przybytku tym można palić. Mimo kilku godzin, jakie upłynęły od stamtąd wyjścia, wciąż nie mogę się pozbyć wrażenia, że śmierdzę dymem.
3. Wysłuchałem wywiad z panem premierem. Zdziwiła mnie forma „ojcowi rodziny”, jakiej użył mówiąc o sobie. Kiedyś by takiej formy nie użył. Ludzie się najwyraźniej jednak zmieniają.
Mimo wszystko fascynujące dla mnie było przywiązanie do praworządności, jakie pan premier w co drugim chyba zdaniu podkreślał. Zwłaszcza w kontekście rozmowy, którą przeprowadziłem parę godzin wcześniej z wyrzuconym z PAP-u, przez przysłanego wraz z grupą silnych ludzi, przez ministra Sienkiewicza, człowieka.
Rozmawiałem później o wywiadzie z uznanym dziennikarzem ekonomicznym. Był zachwycony wywiadem. Zwłaszcza obietnicą porządków i wymierzania sprawiedliwości za to, co się działo w spółkach. Zapytałem, czy nie ma wątpliwości w związku z działaniami Sienkiewicza i Bodnara. Odpowiedział, że to nie ma znaczenia, bo za pół roku obaj będą już w Europarlamencie, a nikt o wątpliwościach z nimi związanych nie będzie już pamiętał. Coś w tym może być. I to jest zła informacja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz