wtorek, 27 lutego 2024

26 lutego 2024

 


1. Horała u Mazurka. Dziad o chlebie, baba o fiołkach. Bez wskazania, kto w tym konkretnie przypadku był dziadem. 
Inwestycja – lotnisko, to nie to samo co inwestycja – chodniki. W sprawie chodników łopatę wbito. Niejedną. Położono nam nawet przed domem krawężnik. Ciekawe, jak miną kościół, gdyż jest tam wyraźnie wąsko. W każdym razie robota wre. Złą informacją jest, że od rana.
Swoją drogą pomysł przedłużenia kadencji samorządów to nie był najlepszy pomysł. Gdyby trwała lat cztery, to chodniki już dawno mielibyśmy gotowe. Tak mówią złośliwcy. Bo tak naprawdę, to nie wiadomo. Pewnie by wtedy kasy z rządowych programów nie starczyło. Więc chodniki raczej by szansę miały na powstanie za jakiej dwa lata. 
Z rozpędu wysłuchałem też Patryka Jakiego z Zetki. No i nie jest to mój ulubiony typ polityka. 

2. Byłem w mieście po pietruszkę. I smycz. W znaczeniu 10 metrów pokrytej jakąś gumą taśmy z karabinkiem i pętelką. Po przeciwnych stronach. Pani w zwierzęcym sklepie przyznała się do znajomości z psem mojej matki. Pokazałem więc jej zdjęcie, jak wyglądał, kiedy go wiozłem z Warszawy prawie cztery lata temu. Wilczarz, który dziś jest wielkości średniego kucyka, wtedy mieścił mi się na kolanach, nie utrudniając prowadzenia samochodu. Obawiałem się, że matkę ktoś w konia zrobił podrzucając szczenie wilczura, miast wilczarza. 
Wszedłem do Lidla po tę pietruszkę. Wyszedłem z nie tylko pietruszką. Zła informacją jest, że tym razem nie udało mi się załapać na żadną zniżkę. I na koniec, w tej idiotycznej zdrapce, wydrapałem 50% zniżki na śląską, której nie jem. I nie dam też zwierzętom, gdyż o nie dbam.

3. Dziesięciometrowa smyczo-taśma to z pewnością bardzo dobry wynalazek. Niestety wymaga wprawy. I to jest zła informacja. Przez połowę drogi zaplątany w nią byli albo piesek albo moja osoba. Po drodze wysłuchałem Felsztyńskiego w Kanale Zero. Niby wszystko człowiek wcześniej wiedział, a i tak ciekawe. No i jak się słucha całości, to i lapsus Mazurka o braku rewolucji w Rosji staje się nieco bardziej zrozumiały. Pił on do tego, że od upadku Związku Radzieckiego wszystkie bunty przeprowadzali post-czekiści. 

Wieczorem obejrzeliśmy Wesa Andersona: „The French Dispatch” – jakiż to piękny film i „The Royal Tenenbaums”, nie tak piękny, ale też wart obejrzenia. Gdyby ktoś szukał – oba na Disney+.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz