1. Pół Twittera (przynajmniej mojej bańki) szydzi z ambasadora Stanów Zjednoczonych i jego aktywności polegającej na fotografowaniu się z kolejnymi ministrami. Połowa z tej połowy bardziej szydzi z ministrów, którzy pana ambasadora przyjmują. Pan ambasador wyszedł z roli, a ministrowie, miast delikatnie pomagać mu do roli wrócić, jeszcze bardziej go nakręcają. I to jest zła informacja. Bo się to w złym kierunku zmierza. Ministrów objeżdża już nie tylko ambasador, ale również jego nowa partnerka życiowa. Trudno powiedzieć w jakim charakterze. Swoją drogą, opowiadał mi pewien niedoszły dyplomata, iż podczas szkolenia usłyszał, że będąc na placówce nie powinien się wiązać z obywatelkami (bądź obywatelami) kraju, w którym jest akredytowany. Ale tak naszych dyplomatów uczą, z amerykańskimi pewnie jest inaczej.
Ambasador lata po ministerstwach, a jednocześnie ministrowi Sikorskiemu w ostatniej chwili odwołują wizytę. Nie ma przypadków. Są znaki.
2. Nie zauważyłem momentu, w którym gen. Andrzejczak powiedział, że po wybuchu wojny nie zaktualizowaliśmy przepisów dotyczących strącania wlatujących na polski teren rakiet. I to jest zła informacja. Nie to, że nie zauważyłem, tylko to, że powiedział. Bo są zaktualizowane. Swoją drogą bardzo tę aktualizację zaangażowany był gen. Piotrowski, dziwne więc, że Szef Sztabu to przeoczył. Powtórzę po raz kolejny: z emerytowanymi generałami dzieje się coś dziwnego.
3. Debata w sprawie CPK. Słuchałem końcówki. Wysłucham od początku. Panowie profesorowie, ci, co to nie chcą CPK, pletli duby smalone. Na przykład, że wojsko nie potrzebuje lotnisk, bo może używać drogowych odcinków lotniskowych. Już widzę Galaxy lądujące na autostradzie. Szkoda gadać. Złą informacją jest, że skoro mimo realnego braku argumentów przeciw CPK, wciąż trwają dyskusje, znaczyć może, ze CPK nie powstanie, bo nie o argumenty tu chodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz