1. Musiałem wstać rano i to jest zła informacja. Musiałem wstać rano, by pojechać do mechanika w Wilkowie na wymianę, nazywanego wąsem, ramienia Pitmana. Konkretnie: George'a Washingtona Pitmana, inżyniera kolejowego.
2. Przyjechałem. Okazało się, że szef o mnie zapomniał i pojechał do Gorzowa. Ale wracał. Miałem więc wolną godzinę. Pojechałem do firmy, która nam robi szyby do okien, żeby zapłacić za szesnaście, jakie zamówiłem wczoraj. Było taniej, więc pojechałem do Mrówki i kupiłem elektryczną wyciągarkę, która też była tańsza niż miała być. Obsługa w Mrówce jest zadziwiająco miła. Obsłużył mnie człowiek z innego stoiska i jeszcze na koniec zaniósł tę wyciągarkę do kasy.
Byłem jeszcze w Biedrze. Ale tylko dlatego, że była bardziej po drodze niż Lidl. Kolega Wojciech, który mieszka w Górze, a konkretnie Kalwarii. Mówi, że u niego się mówi, że do Lidla chodzą ci, co to bardziej są związani z Warszawą, a miejscowi, to do Biedry. U nas w okolicy nie ma Warszawy, więc podział musi przebiegać inaczej.
Na youtubowym filmie wymiana ramienia Pitmana zajmuje dziesięć minut. Nam zajęła pięć godzin. Najpierw trzeba odkręcić śrubę, która łączy przekładnię z krzyżakiem, który jest na końcu tej rury, która z drugiej strony ma kierownicę. Później trzeba odpiąć przewody wspomagania. Udało się z gumowym, bo ten metalowy nie dał się odkręcić. Potem trzeba było sworzeń ramienia Pitmana odczepić od drążka kierowniczego. Tu był problem. W międzyczasie trzeba było zdjąć osłonę, taką od spodu, na pięciu śrubach. Później się nie udało zdjąć ramienia Pitmana z wieloklinu przekładni. Trzeba więc było odkręcić przekładnię. Ale nie dało się jej wyjąć, bo się wcześniej nie udało odkręcić przewodu wspomagania. Przekładnia wisiała więc sobie na przewodzie. Ale dalej się ramienia Pitmana zdjąć nie udawało. Mimo użycia specjalnie kupionego ściągacza. Skończyło się na cięciu szlifierką. To też chwilę trwało, gdyż to było amerykańskie ramię Pitmana. Z amerykańskiej zrobione stali. Potem, w odwrotnej kolejności wszystko trzeba było zmontować. Na koniec jeszcze, w związku, że Lawina wisiała była na podnośniku, przesmarowane zostały tzw. punkty smarowania w zawieszeniu. Przez kalamitki.
Przy okazji się okazało, że olej leci mi nie z simeringu na wale, tylko z dziwnego czegoś nad filtrem oleju. W tym czymś jest uszczelka. Której pewnie już nie ma. I dlatego się leje. Złą informacją jest, że nie wiem, jak to coś się nazywa i jak szukać do tego czegoś uszczelki.
3. Przez to wszystko ominęły mnie walki pod Sejmem. Oglądałem te obrazki później. No i miałem z tym kłopot, bo mój wewnętrzny państwowiec chciał bym był po stronie policji. Poradziłem sobie z tym w taki sposób, że mi się przypomniało, że nad policją jest polityczna władza i to ta polityczna władza ponosi za swoje decyzje odpowiedzialność.
Obejrzeliśmy trzeci odcinek „Szoguna”. Mam przez cały czas wrażenie, że to wszystko już widziałem. No bo widziałem. Czterdzieści lat temu. Nawet dialogi bywają te same.
Jadę jutro do Warszawy. I to jest zła informacja.
czwartek, 7 marca 2024
6 marca 2024
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz