1. Jak na Warszawę, jakoś się nawet wyspałem.
Panie Kacprzak i Zawadka napisały w „Rzepie” tekst, „Cała prawda o Pegasusie”. Napisały mniej-więcej to samo, co ja na temat Pegasusa piszę, tylko bardziej. Bardziej, bo jak uprawiam publicystykę, a one zrobiły porządny tekst dziennikarski, rozmawiały z ilomaśtam osobami. Operatorami programu, specjalistami od tych spraw. W poniedziałek ma być część dalsza. W ten sposób „Rzepa” się dla niektórych stała PiS-owską szmatą. Co jest właściwie zabawne. Złą informacją jest, że pewnie nie będzie to miało specjalnego wpływu na tłum ludzi, którzy uwierzyli, że Pegasus to jakieś diabelskie narzędzie. Jest to w sumie logiczne. Ci, którzy uwierzyli, nie chcą zmieniać zdania, bo by wyszli na idiotów.
2. Spędziłem parę godzin na rozmowach o poważnych sprawach. Kosztowało mnie to sporo zdrowia. I to jest zła informacja, bo najwyraźniej się odzwyczaiłem. To jednak nie to samo, co chodzenie z pieskiem po lesie.
3. Wieczorem przyszli kolega Kapla z prof. Katarzyną. Kapla przyniósł całkiem zgrabny album o góralach, który Grzegorz stworzył z kolegą naszym bukowińskim Krzysztofem i fotografem Krawczykiem.
Państwo uciekli, kiedy zacząłem im puszczać wrzucone na Twitter, przypadkowe fragmenty występów Kamratów. Konkretnie, jak jakieś dziecko śpiewało piosenkę, a Olszański się wzruszał.
Jakoś trudno mi uwierzyć, że istnieją ludzie, którzy Jaszczura traktują poważnie. A istnieją. I to jest zła informacja.
Projekt "Hołowna" też przez wielu traktowany był niepoważnie, a proszę jaki skrojony na miarę marszałek (co prawda, rotacyjny ale zawsze) nam wyszedł.
OdpowiedzUsuńJaszczur, gdy się ogarnia i gada do rzeczy, ma coś czego nie ma Hołownia, a jest to charyzma. Ale niestety, elementów memicznych u przywódcy ruchu kamrackiego jest zbyt dużo.