1. Mój brat (młodszy) (innych raczej nie mam) (choć tego nikt nie może być pewny) miał dziś urodziny.
Jutro rano idę do Mellera. Zdarzało mi się tu szydzić z jego gości. Tym razem nie będę, gdyż co to za przyjemność szydzić z samego siebie.
Rano pojechaliśmy do kamieniarza za Radzymin. Do Słopska. Miejsce przywracające wiarę w ludzi, gdyż są tacy, którzy zamawiają naprawdę porządne rzeczy. A nie to, co od dekad modne jest na okolicznych cmentarzach. Może zamówimy tam schody. Jak nas będzie stać.
Złą informacją jest, że gdy byłem tam ostatni raz, to źle usłyszałem cenę nagrobka, który bardzo mi się spodobał, bo wyglądał dziewiętnastowiecznie. Otóż kosztuje on nie dziesięć, a sto tysięcy złotych. Cóż, umiera się raz. Chyba, że jest się kotem.
2. Prawie się dałem naciągnąć Applowi na sześdziesiąt parę złotych. AppleTV+ oferuje drugą „Diunę”. Złą informacją jest, że można nie zauważyć, że to jest przedsprzedaż. Czyli płacisz za to, że niewiadomo kiedy będziesz mógł obejrzeć.
3. Dzień zakończył dizaster, piesek, na spacerze, pociągnął Józkę tak dotkliwie, że złamała sobie rękę. Mój ulubiony (to sarkazm) szpital w Świebodzinie odesłał ją do domu, z informacją, że trzeba to będzie zoperować. Ale we czwartek, bo ręce operują w czwartek. Konsultowani lekarze zaczęli załamywać ręce, że trzeba wcześniej. Nie będę się rozpisywał, bo problem trwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz