1. Nawet niezły odcinek Mazurka ze Stanowskim. Choć to bardziej chyba niż tych dwóch, zasługa świata. Prezydent Krakowa wystąpił w filmie, na którym kopie piłkę i wybija okna w magistracie, film miał zapraszać do strefy kibica. I ocieplać wizerunek. Samozadowolenie twórców musi być wprost przeciwne do wkurwu mieszkańców, którzy liczą na to, że coś się w Krakowie, po zakończeniu ery profesora Majchrowskiego, zmieni.
Ocieplanie wizerunku, to jedna z niewielu rzeczy, które zostały po prezydenturze Obamy (obok szkód w amerykańskiej polityce zagranicznej). Ocieplanie działało ponad dekadę temu. Ale od dawna przestało, bo do ludzi dotarło, że bardziej wolą być rządzeni przez skutecznych, niż przez fajnych. Zresztą robienie z siebie pajaca przed kamerą, coraz rzadziej powoduje, że się jest fajnym. Częściej jest się pajacem.
To, że w Polsce wciąż są ludzie, którzy do takich akcji namawiają, to zła informacja. To, że w Polsce są politycy, którzy się dają na to namówić – jeszcze gorsza.
2. Pojechałem do Niemiec. W Słubicach, przed granicą korek. Jeszcze w tak długim nie stałem. Niemieccy oprawcy stoją na drodze biednych uchodźców, którzy szukają spokojnego, szczęśliwego miejsca na świecie. Nie widziałem ani Mai Ostaszewskiej, ani profesora Matczaka.
Swoją drogą, o ile lepszy byłby film Agnieszki Holland, gdyby na koniec, gdy biedna syryjska rodzina trafiłaby do Niemiec, po trzech dniach zapukałaby do nich policja, zapakowała do radiowozu i wywiozła do tej strasznej Polski.
A, Niemcy komunikują, że przede wszystkim chronią granicę przed napływem Ukraińców.
Strasznie dziurawe ulice w tym Berlinie. Nie tak jak w Łodzi, ale dziurawe. Niemcy się sypią. I to jest zła informacja. Jak się poprzednio sypały, efekty tego wszystkim bokiem wyszły.
3. Po drodze, właściwie przypadkiem (w znaczeniu – nie był to mój wybór, a algorytm mi to puścił), posłuchałem jakiegoś posiedzenia komisji pegazusowej. Jeżeli posłowie to emanacja społeczeństwa, to jesteśmy zgubieni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz