1. Przyszedł pasek klinowy do kosiarki. Wymieniłem. Wyregulowałem też wysokość kosiska. Jak chciałem sprawdzić czy wszystko działa, okazało się, że akumulator padł. Znaczy, prąd ucieka. Pewnie dlatego ktoś dorobił odłączanie akumulatora. Problem polega na tym, że zapominam z wyłącznika korzystać.
Za to Lawina nie bierze wcale oleju. Ceramizer jednak działa. I nie jest to raczej efekt placebo.
2. Byliśmy z pieskiem nad jeziorem. Nie byłem do końca przekonany, czy to dobry pomysł, by się ładować z psem na plażę. Okazało się jednak na miejscu, że chwilami było tam więcej psów niż ludzi. Piesek był bardzo grzeczny. Ale do wody to on nie bardzo. I to jest zła informacja, bo doktorzy mówili, że brodzenie by mu wyszło na zdrowie.
3. Nie oglądałem meczu. Jako krakowianin z Półwsia, stwierdziłem, że wynik nie ma specjalnego znaczenia.
Swoją drogą może integracją europejską wymyślili jacyś kibice. Gdyby w mistrzostwach występowała reprezentacja Europy, zazwyczaj by wygrywała. Kibice by byli zachwyceni.
Obejrzeliśmy „Get Shorty”. Wciąż dobre. I „Be Cool”. Popłuczyny po „Get Shorty”, ale jak na popłuczyny, całkiem niezłe.
Nie zauważyłem wcześniej, że muzykę do „Get Shorty” zrobił John Lourie. Pamiętałem tylko, że w pewnym, bardzo konkretnym momencie Morphine gra „I Had My Chance”.
No i w międzyczasie była burza. Po której wcale się nie zrobiło mniej zupiasto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz