1. No więc o północy zakończyła swój trzyletni ponad żywot moja umowa z Polska Press. I to jest w sumie dobra informacja, gdyż przez ostatnie trzy miesiące nic prawie nie robiłem. A przez ostatni miesiąc, chyba nic nie robiłem zupełnie, gdyż się udałem na wewnętrzny urlop, który zasadniczo przeszedł mi na oglądaniu serialu „Lost”. Wielkim sukcesem było odkrycie, że na komputerze Netflix można oglądać przyspieszony. Zwłaszcza x1,25, gdyż 1,5 robi już problem z dźwiękiem.
W przerwie urlopu poleciałem ze dwa razy do Warszawy. Bywało nawet bardziej niż zwykle interesująco.
Kolejni ludzie ostrzegają, że nowy sposób finansowania samorządów zakończy się armagedonem. Nie wszystkich samorządów, rzecz jasna. Tych poniżej 100 tys. mieszkańców. Ale jak się okazuje wśród nich, też nie wszystkich. Usłyszałem na przykład historię, że jednak budujemy CPK. Znaczy, nie tyle budujemy, bo inwestycja realizowana jest metodą na Gazoport (krok do przodu, trzy kroki do tyłu), ale zaczęliśmy wydawać pieniądze. Otóż CPK zaczął sponsorować samorządy. Tu dotacja na szpital, tam dotacja na szkołę. Konkretne samorządy. Jakiś dziennikarz by się mógł nad tym pochylić. Bo może w ten sposób wycisza się protesty przeciw nowemu sposobowi finansowania samorządów. Albo realizuje inne cele.
Na razie nikt głośno nie krzyczy w sprawie Janosikowego, które ma przestać być dzielone algorytmem, a zamiast tego trafiać w całości do budżetu państwa i być dzielone po uważaniu.
Algorytm był bezduszny. Bez serca. Pan premier serce ma. Na pytanie, co ma w tym sercu, każdy sobie odpowie sam.
Brałem też udział w serii interesujących dyskusji dotyczących przyszłorocznych wyborów prezydenckich. Z naciskiem na potencjalnych kandydatów. Wynikło z nich, że Tusk albo wystawi się sam, albo wystawi Sikorskiego, bo Trzaskowskiego na pewno nie. Powinienem zapisać całą teorię z uzasadnieniem, bo jest bardzo interesująca. Zrobię to, gdy się rozkręcę. Pewnie chwilę mi zejdzie. I to jest zła informacja.
2. Przez wewnętrzny urlop nie komentowałem rzeczywistości, a ta jest przecież bardzo interesująca.
Minister Bodnar postanowił, że sędziowie, którzy mieli do czynienia z wadliwą (w jego mniemaniu) KRS, nie są sędziami. Jest w tym jakaś logika. Ciekawe, czy się ona tyczy sędziów, którzy mieli do czynienia z wadliwą (w mniemaniu Trybunału Konstytucyjnego – tego prawidłowego) KRS sprzed 2012 roku. I później też.
„Z orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego wynika, że niektóre przepisy dotyczące procedury wyboru oraz kadencji członków Krajowej Rady Sądownictwa (KRS) były niezgodne z konstytucją. Trybunał wskazał, że różnicowanie procedur wyborczych dla sędziów różnych sądów oraz indywidualne traktowanie kadencji wybranych członków KRS naruszało zasady równości i niezależności sędziów, co jest niezgodne z art. 187 Konstytucji.
Orzeczenia Trybunału wskazywały przede wszystkim na potrzebę zmiany przepisów i procedur, aby zapewnić zgodność z Konstytucją. W praktyce oznaczało to, że przepisy te wymagały dostosowania do konstytucyjnych standardów, aby zagwarantować, że wybór członków KRS odbywa się zgodnie z prawem”
Profesor Bodnar pewnie sobie zdaje z tego sprawę. Minister Bodnar czuje jednak na karku lufę przystawianą mu przez premiera Tuska. I idzie na całość.
Zaraz się okaże, nie nie ma w Polsce żadnego prawidłowo powołanego sędziego. Ale po co nam sędziowie, skoro mamy rację.
Jakże śmiesznie dziś brzmią niegdysiejsze płacze nad trójpodziałem władzy.
Co zrobił PiS z nieszczęsnym Ziobrą? Doprowadził do tego, że część członków KRS wybierał spośród sędziów Sejm. Co robi niemiłościwie panująca nam władza? Decyduje (po usłyszeniu wyroku), który sędzia może jest sędzią, a który sędzią nie jest.
3. Pierwszy dzień nowego etapu życia, przeszedł mi na załatwianiu sprawy urzędowej w Gminie. Nie do końca skutecznie, choć jestem na dobrej drodze. Przy okazji musiałem wysłuchać kilkunastominutowego monologu Wójta, który postanowił się podzielić ze mną swoimi poglądami na geopolitykę. Poglądy mamy na ten temat różne, ale czy nam to w czymś przeszkadza?
Spacerując z psem znalazłem dwa całkiem porządne prawdziwki. Jeden nawet nie dotknięty grzybożernym robakiem.
A w ogóle jest zimno i mokro. Powinienem więc przestać chodzić w crocsach. I to jest zła informacja.
fajnie, że wróciłeś. Już zwątpiłem
OdpowiedzUsuń