1. Przydacz u Mazurka. O Mastalerku, o konferencji berlińskiej, amerykańskich wyborach i wyborach polskich. Prawybory w PiS-ie. Idiotyczny pomysł, gdyż byłby to plebiscyt na największego PiS-owca wśród PiS-owców. A trudno jakoś sobie wyobrazić, że w 2025 roku największy wśród PiS-owców PiS-owiec miał jakieś szanse na dobry wynik w prezydenckich wyborach. Naród jest jednak niewdzięczny, zapomina, jak mu było dobrze, i trzeba sobie z tego zdawać sprawę.
2. Przez sporą część dnia zajmowałem się pracami polowymi. Zwiozłem meble ogrodowe. Przyciąłem platany (dolne gałęzie), zacząłem robić porządek z konarem topoli, który się urwał podczas poprzednich wiatrów. Wyczyściłem kosisko, wykręciłem oś, na której obracają się jego kółka. I mniej więcej na tyle starczyło mi pary. Co nie jest jakimś wielkim sukcesem.
Równolegle słuchałem bardzo dobrego odcinka „Ground Zero”. Gościem był dr Szeligowski. Spędziłem z nim kiedyś kilka godzin na LaGuardii. To było większe towarzystwo ludzi z PISM-u. Bardzo interesujące towarzystwo. A sama LaGuardia jest w sumie całkiem przyjemna.
3. Z pieskiem znaleźliśmy kolekcję sówek-kani. Rosną teraz niezbyt duże. Może im zimno. Człowiek powinien się czegoś nauczyć o tych grzybach. Znajomość grzybologii mogłaby całkowicie zmienić podejście do grzybobrania.
Przyszedł rachunek za prąd. Wyszło, że w ciągu roku musieliśmy kupić tylko jedną megawatogodzinę. Co jest niezłym wynikiem, bo przecież grzejemy przede wszystkim pompą ciepła. Fotowoltaika na starych zasadach to była bardzo dobra koncepcja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz