wtorek, 8 października 2024

7 sierpnia 2024


1. Zjadłem śniadanie w Żonglerce, która powoli przechodzi w tryb jesienno zimowy. Z Syrokomli udałem się w okolice Peweksu przy 18 stycznia. Tak właściwie, to nie ma już ani Peweksu, ani 18 Stycznia. Są w naszych sercach. 
Szedłem zu Fuß. Przez park Jordana. Poprzednio, przez park Jordana szedłem ze trzydzieści lat temu. Albo nawet więcej. Park jest mniejszy niż kiedyś. Postawiono nowe biusty, w – niekiedy – zaskakującej konfiguracji. Generał Andres, spod zmarszczonych brwi, patrzy na poetę Herberta. Ten z kolei skromnie spuszcza wzrok. 
Inny poeta, Kochanowski, ma doklejony nos. Zrobiony z dużo mniej szlachetnego materiału. Na terenie AGH, od strony Czarnowiejskiej obok parowozu stoi wagon. Nie mogę sobie przypomnieć, czy zawsze tak stał. I to jest zła informacja. 

2. Wracając do ciekawostek z ubiegłego weekendu – od naocznego świadka usłyszałem, że jedna z gwiazd bardzo dziś postępowego tygodnika w podstawówce kierowała kołem TPPR. Nie napiszę ani kto, ani co to jest TPPR, bo by to było za bardzo śmieszne. 

3. Wieczorem kolegą Arkiem i kolegą Kubą chodziliśmy po mięście. I po Kazimierzu. Po Kazimierzu, gdyż kolega Kuba tam mieszka. I tam go odprowadziliśmy. Gdyż ma na rano do pracy. Kiedy go już odprowadziliśmy, zjedliśmy po zapiekance od Endziora i poszliśmy na Wolnicę do Psa. W Psie siadł koło nas łysy człowiek. Siadł i zaczął monologować: kurwa, suka, kurwa, suka, kurwa, suka, kurwa, suka. I tak jeszcze parę razy. Później się przesiadł. Później się przesiadł jeszcze raz. Później wstał, podszedł do nas i zapytał, gdzie jest kibel. Nie byliśmy natenczas w stanie mu odpowiedzieć, gdyż w to wcielenie Psa odwiedziliśmy po raz pierwszy. Chyba sobie poradził bez naszej pomocy. 
Wracając przez Rynek znów zaczęliśmy być nagabywani przez naganiaczy do barów toples etc. Przypomniało mi się, jak trzydzieści parę lat temu, w pasażu Hetmańskim, bawiłem się brzydko pozwalając zabrać wolne krzesło dziesiątej osobie, która o wolne krzesło pytała. Wymyśliłem, że by można się zabawić w sposób taki, żeby się dać zagonić 153 naganiaczowi, który poleci bar toples, pole dancing, striptiz z pierwszym drinkiem za pół ceny. Pomysł miał dwie wady. Po pierwsze by trzeba było do 153 liczyć, po drugie by trzeba tam pójść. Więc nic z tego raczej nie będzie. 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz