1. Drugie z kolei śniadanie w Żonglerce. Szkoła przemysłowa żeńska, w której dziś mieści się ASP wyglądała porządnie na tle niebieskiego nieba. Nie byłem w stanie do końca ogarnąć na czym polegało spięcie właściciela z jednym ze stałych wydawać by się mogło Żonglerki gościem. Gość coś dzień wcześniej nawywijał. Dziś się próbował z całej sytuacji tłumaczyć. Nie do końca wiem, czy skutecznie. I to jest zła informacja.
2. Generalnie to polecam Żonglerkę. Oczywiście polecam dla właściciela, który zasadniczo nie jest właścicielem, a właściwie ojcem właścicielek. Nie jestem do końca pewien, czy aby moja słabość do rzeczonego właściciela bierze się stąd, że wspominając, sprowadza mnie do licealnych czasów.
Może tak oczywiście być, choć nawet, gdyby tak było, nie ma to specjalnego znaczenia, gdyż w Żonglerce czuję się bardziej niż dobrze.
Podobnie jak Żonglerkę polecam Zbitą Szybkę przy Zwierzynieckiej. Wymieniono mi tam baterię w komputerze, co zdecydowanie odsuwa czas wymianu komputera na – zupełnie mi niepotrzebny – nowszy.
3. Wieczorem, w Dekafencji spotkałem się z Easy Riderem, nadredaktorem Muchą i tym profesorem od tej książki o Miłoszu, co to jej jeszcze nie ma, ale i tak wszyscy ją chwalą. Profesor, nazywany przez nadredaktora Muchę profesorkiem, fascynował się moimi, odziedziczonymi po prapradziadku poglądami na rozgraniczenie Półwsia Zwierzynieckiego ze Zwierzyńcem i Salwatorem.
W ciągu wieczora całego nagabywany w kwestii barów z paniami w negliżu byłem sześć razy. Nie mogę tego dodać do liczby zaczepek z wczoraj, gdyż wszyscy tę liczbę zapomnieli. I to jest zła informacja.
jaka to jest historia z Półwsia Zwierzynieckiego ze Zwierzyńcem i Salwatorem?
OdpowiedzUsuń