1. Zasadniczo najważniejszym, co mi się wydarzyło w niedzielę, była podróż do Warszawy. Przez Łódź. Niesamowite jest w sumie, że autostrada (płatna) kosztuje więcej niż paliwo potrzebne, by ją przejechać. Lawiną, więc tego paliwa jakoś mało nie idzie. Choć w sumie, po wymianie skrzyni jeżdżę wolniej.
Łódź po zmroku ładniejsza jest niż przedpołudniem. Zwłaszcza jesiennym.
W Warszawie wylądowaliśmy w Noli, później w Beirucie, później w Noli. W Beiruto-Krakenie człowiek może zachować kontrolowaną osobność. W Noli nie ma takiej szansy. Przez to ciężko jest wyjść. Przez to późno idzie się spać. Przez to się człowiek nie wysypia. I to jest zła informacja.
2. Wstałem wcześnie. Za to się nie wyspałem. Otrzeźwiły mnie dwie rzeczy. Najpierw konwersacja Kumocha z Rzeczkowskim, później materiał Grucy o Siewierze.
O Rzeczkowskim dawno temu mówił mi utytułowany dziennikarz śledczy, że jest typowym przykładem dziennikarza, który odkrył pisanie książek, a konkretnie, pisanie książek z palca., za to zaangażowanych. Roboty mniej niż przy materiałach dziennikarskich, za to pieniądze wielokrotnie większe. A do tego poklask.
Rzeczkowski promował swoją kolejną sensacyjną książkę w słynnym programie pani ambasadorowej Schnepfowej. Gadając potworne bzdury na temat tego, co się działo przed wybuchem pełnoskalowej wojny na Ukrainie. Odpaliło to Kumocha, który jako uczestnik tamtych wydarzeń nie zdzierżył. Czemu nie ma się co dziwić. Spora część opowieści Rzeczkowskiego była żywcem brana z rosyjskiej propagandy. No więc Kumoch się odpalił, jako że z Rzeczkowskim pracował, był w tym bezpośredni. Rzeczkowski poczuł się dotknięty. Nazwał pretensje Kumocha mową nienawiści i zażądał od MSZ wyciągnięcia wobec Kumocha konsekwencji. Co nie jest wcale takie głupie, gdyż jakiś czas temu, te same bzdury, na przykład o planach rozbioru Ukrainy głosił Radosław Sikorski. Dziesięć lat temu – swoją drogą – opowiadał dziennikarzowi chyba Politico, że propozycję rozbioru Ukrainy premierowi Tuskowi składał Władimir Putin.
Minister Sikorski jednak się nie zdecyduje, żeby w czasie kampanii prawyborczej przypominać o tych swoich występach, gdyż wiedza o tym, że PiS Ukrainy rozbierać z Putinem rozbierać nie chciał, jest ogólnoświatowo powszechna. Amerykanie książki nawet o tym piszą. Więc apel Rzeczkowskiego przejdzie bez echa.
Z drugiej strony Sikorski to osoba błyskotliwa, ale niezbyt mądra. Zdarzało mu się już wielokrotnie robić rzeczy, które generalnie mu nie pomagały. Zobaczymy.
W każdym razie Kumoch został poparty przez wielu całkiem poważnych ludzi. Czekałem, aż ktoś napisze, że mógłby być kandydatem na prezydenta. Zwykle jest, kiedy ktoś zrobi coś oklaskiwanego na Twitterze, to szybko zostaje kandydatem na kandydata.
No i ta druga rzecz, czyli Gruca. Jacka Siewierę wszyscy już chyba znają. Zwłaszcza jego mało klasyczny sposób wypowiadania się w mediach. Przyczepił się do niego Gruca. Można by się zastanawiać – w stylu prozy Rzeczkowskiego – komu zależało na tym, żeby taki materiał się ukazał. Można, ale mi się nie chce. Zarzuty są miejscami śmieszne. Miejscami głupie. A miejscami właściwie niezrozumiałe. Generalnie Grucy chodzi o to, żeby widz uwierzył, że z Siewierą jest coś nie tak. Nie wiem, może coś i jest.
Trzeba jednak wiedzieć, że mówi to człowiek skazany za szarpanie się po pijaku z policjantem. Policjantem który chciał mu uniemożliwić, po tym pijaku, jazdę samochodem. Człowiek, który opowiada potem, że to były polityczne represje. A sąd tym tłumaczeniom nie daje wiary.
Wiarygodność więc tego materiał jest wątpliwa. Mimo iż polecany jest przez prof. Schwertnera, który swoją drogą zastanawiał się rano na Twitterze, za co Waszczykowski dostaje Orła Białego.
(A nie dostawał – jakby ktoś nie wiedział).
Dziwne te czasy.
3. Byłem na placu Piłsudskiego. Byłem w Pałacu na spotkaniu z okazji Święta. Nie będę tego opisywał, bo już nie mam siły. Głowa Państwa wzniósł toast z mądrość, której gdy brakowało, traciliśmy suwerenność. I to był naprawdę dobry toast. Prezydent z coraz większą rezerwą odnosi się do rządów Sanacji i to jest w sumie dobra informacja, gdyż przez całe lata działa tej Sanacji grupa rekonstrukcyjna.
Wieczorem wpadłem do wracających z Ameryki państwa Kaplów (mam nadzieję, że mi pani Profesor wybaczy, iż ją tak seksistowsko marginalizuję). Usłyszałem, że się wcale nie zdziwili wynikiem wyborów, gdyż się Ameryka sypie. Że szaleje antysemityzm. I w ogóle jest dziwnie. No i dostałem aktualną czapkę MAGA.
Chciałem w niej wyjść, ale odradzono mi to, gdyż nie wiadomo było, jak Muhammad w Uberze zwanym Boltem na tę czapkę zareaguje. No i zamiast być twardy, się poddałem. A to przecież Warszawa, a nie Waszyngton. Też na W, ale różnica spora.
Muzeum Sztuki Nowoczesnej wygląda słabo. Niezależnie od pory dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz