piątek, 8 listopada 2024

7 listopada 2024

 


1. Kontynuując historię wczorajszej podróży. Samolot do Poznania okazał się boeingiem 737 MAX. Ostatni raz, takim LOT-owskim leciałem chyba do Astany (czy jak ona się teraz nazywa). Wysiadłem posiniaczony, gdyż glock siedzącego obok funkcjonariusza Służby Ochrony Państwa wbijał mi się przez całą drogę w biodro. A może to nie był MAX, tylko 737-800? A 737 MAX, rządowym jeszcze przed zmianą konfiguracji, wracałem z Sycylii. Po tym locie została mi pamiątka w postaci oświadczenia Szefa Sztabu Wojska Polskiego. Generał Andrzejczak, własnoręcznym podpisem, zaświadczał, że jestem członkiem.
Samolot w Poznaniu był z półgodzinnym opóźnieniem. Wsadzili nas do dwóch busów, które zawiozły nas do Babimostu. O 2:15 na lotnisku. Chwilę po 3:00 w domu. 
Po drodze słuchałem komentarzy w sprawie amerykańskich i porozmawiałem z moim amerykańskim źródłem. Pewnie dlatego nie zasnąłem. Źródło mówiło ciekawe rzeczy.

2. Bardzo ciekawe rzeczy mówił też u Mazurka profesor Lewicki. Najciekawsza od dawna rozmowa Roberta. Powinni tę rozmowę przesłuchać funkcjonariusze opozycji. Obawiam się, że nawet jeżeli przesłuchają, to i tak nic nie usłyszą, gdyż po co mają słuchać, skoro – po zwycięstwie Trumpa – doszli do wniosku, że Bóg jest po ich stronie, a jak to wyryto w portalu nad wejściem na wawelski dziedziniec: Si Deus nobiscum quis contra nos?
Druga strona polityki jest na etapie udawania, że nie powiedziała rzeczy, które powiedziała. A to z kolei w myśl zasady: Si te manu comprehenderint, dic non tuam esse manum.
Kłopot polega na tym, że wszystkich śladów usunąć się nie da. 
Dominik Tarczyński oświadczył, że takie ślady dostarczył do sztabu Trumpa. Rozpoczęła się dyskusja, czy tak można. Jest to (oświadczenie) tak idiotyczne, iż zastanawiałbym się, czy nie jest tak, że on tylko oświadcza, że to zrobił. 
Pisarz Żulczyk zaczął chwalić protrumpowską politykę, że nie spalono mostów. Napisałbym, że to w sumie debilne. Niestety słowo „debil” zaczęło mi się kojarzyć z Markiem Suskim.
W każdym razie sytuację mamy taką, że nawet jeżeli zwycięstwo Trumpa ma jakiegoś wielkiego znaczenia dla polskiej polityki, to ta polska polityka takie znaczenie mu nada. Będzie więc śmiesznie. I strasznie. 

W międzyczasie pojechałem do Zielonej. Mechanik zarejestrował Suburbana. Znaczy, można nim legalnie jeździć. Chcę, żeby jeszcze wymienił zbiorniki gazu, coś zrobił z cieknącym po napełnieniu bakiem i trochę wyciszył silnik. Złą informacją jest, że istnieje spora szansa, iż zajmie mu to z pół roku. 

Korzystając z pobytu w mieście, zaszczepiłem się na COVID. Kolejki nie było. Właściwie zainteresowanych szczepieniem (poza mną) nie było wcale. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz