1. Obejrzeliśmy „Commando”, niegdysiejszy przebój magnetowidów. Film okazał się lepszy, niż zapamiętałem. Nie zapamiętałem żartu o Boy George'u. Schwarzenegger przeglądając magazyn o gwiazdach pop mówi do córki, że wszystkim by było łatwiej, gdyby nazywał się Girl George. Teraz się tak nie żartuje. Chyba, że znów można.
Swoją drogą, córka Schwarzenegger – moja rówieśnica – kontynuowała karierę. Była chyba nawet jurorką w jakimś amerykańskim „Top Model”.
Ktoś policzył, że Schwarzenegger zabija w filmie 81 osób. Liczyliśmy z kolegą Miśkiem, ale pogubiliśmy się koło sześćdziesięciu.
Nie mogę powiedzieć, że dziś się takich filmów nie robi. Robi się. Tylko gorsze. I to jest zła informacja.
2. Wiosna wróciła. Zrobiło się cieplej. W kuchni pojawiła się pierwsza w tym roku mucha. Próbowałem ją walnąć gazetą. Niestety „Wszystko Co Najważniejsze” ma za gruby papier. Nieco ogłuszoną złapałem do szklanki i świątecznie wywaliłem za drzwi.
Jan Grabiec wrzucił na Twittera życzenia świąteczne. Zilustrował je zdjęciem stacji benzynowej Baltica z cenami: PB95 i ON – 5,15 zł; LPG – 2,89 zł. Tankowałem wczoraj audi. Zostawiłem na stacji prawie sześć stówek. Starałem się to wyprzeć, ale pan Jan mi to przypomniał. Mnie i sporej grupie odbiorców jego tweeta. Przypomniał jednocześnie o niespełnionej obietnicy Tuska. Tej o tańszym paliwie. Tym samym o innych niespełnionych obietnicach. A wszystko to w świąteczny poranek. Na chwilę przed tym, kiedy ludzie siadają do śniadania. Istnieje oczywiście jakaś grupa ludzi, która z tego tweeta mogła wyciągnąć wniosek, że paliwo znacznie potaniało, a za PiS-u było drożej.
Pan Jan, pisząc tweeta, przecenił pewnie wielkość tej grupy. Generalnie niemiłosiernie panująca nam władza ma swoich poddanych za idiotów. Istnieje oczywiście szansa, że jesteśmy wszyscy idiotami, ale szansa ta nie jest chyba zbyt duża.
3. Spacerowaliśmy z pieskiem. Piesek nie miał na spacer specjalnej ochoty, więc szybko nam poszło. Przez resztę dnia piesek biegał po obejściu i szczekał na ptaki. I dzieci na elektrycznych hulajnogach jeżdżące za ogrodzeniem. Nam reszta dnia zeszła na patrzeniu na pieska, który biega po obejściu i szczeka na ptaki. Zwłaszcza gołębie. I dzieci na elektrycznych hulajnogach jeżdżące za ogrodzeniem.
Jutro, w Śmigus Dyngus, koło naszego płotu, miejscowa straż pożarna ma polewać młodzież z motopompy. Wolę chyba jednak Boże Narodzenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz