sobota, 26 kwietnia 2025

25 kwietnia 2025


1. Nic mi się raczej nie śniło. Za to spałem obraźliwie krótko. Spać powinno się dłużej. Do śniadania obejrzeliśmy pana Kożuszka. Pan Kożuszek zastąpił eremefowe wywiady Roberta Mazurka.

O istnieniu rzeczonego dowiedziałem się u przyjaciół, którzy w całej Republice, oglądają tylko jego. To w sumie nieprawda, bo oglądają też inne rzeczy, ale rzadziej się do tego przyznają. 
W każdym razie najpierw zacząłem oglądać „Codziennie Burzę”, a później „Kożuszka zza szafy” i „Trzech Panów K.”. I to jest zła informacja, bo w tak wielu kwestiach zgadzam się z Maciejem Kożuszkiem, że nie chce mi się uprawiać publicystyki, bo on mówi, co ja bym chciał napisać. Więc pisać mi się nie chce. A Kożuszek z Kitą i Kuziem są interesujący w bardzo ożywczy sposób. Chyba że – excusez le mot – pierdolą, ale to im się zdarza raz na ruski rok.

2. Mieliśmy kontrol służb konserwatorskich. W znaczeniu nasz remont miał tę kontrol. Ciekawe doświadczenie, jak człowiek w wieku lat ponad pięćdziesięciu, po dwóch dekadach obcowania z zabytkiem dostrzega, że to co przez lata uważał za formalistyczne czepianie się konserwatorskich służb, ma jednak głęboki sens, bo nie chodzi o to, żeby ładnie wyglądało, tylko o to, żeby wyglądało dobrze przez dekady. A fachowcy tłumaczący, że można coś zrobić lepiej, bo jest taka świetna nowa technologia i teraz tak się robi, mogą mieć nieco inny interes, w znaczeniu: na czym innym im może zależeć. 
Złą informacją jest, że nabieram wiedzy z kolejnej zupełnie nieprzydatnej mi do życia działki. Jeszcze parę tygodni i będę mógł dyskutować ze specjalistami o adhezji, hydroksylacji i tych innych procesach, których nazw teraz nie pamiętam, ale w przyszłym tygodniu pamiętać będę. 

3. Obejrzeliśmy „Havoc” na Netfliksie. Wy nie musicie. 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz