1. Kocio wrócił koło południa. Na chwilę. Nieco pokrwawiony. Może chodziło mu o tu, żeby mi zasugerować, że gdybym musiał jechać do szpitala, to spokojnie mogę go zostawić na zewnątrz. A on się będzie swoimy – jakże ważnymi – sprawami zajmować. W ciągu dnia pojawiał się jeszcze ze trzy razy. Jak po ogień.
2. 37 kWh. Najjaśniejszy dzień w roku. Na zewnątrz było chyba z kilkanaście stopni. Postanowiłem się wietrzyć. Od rana czułem się zadziwiająco dobrze. Spacerowałem. Przyniosłem drzewo. Przyniosłem leżak ze stołówki. Ale chyba przesadziłem, bo mi znowu skoczyła gorączka. Bardzo mi skoczyła. Więc przedrzemałem wieczór.
3. Na koniec dnia zepsuł się termometr. Można na to spojrzeć z dwóch stron.
Obejrzałem „W głębi lasu”. Zacząłem „Znaki”. „Znaki” lepsze. Nie jestem wielbicielem młodszego Miłoszewskiego.