Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Agora. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Agora. Pokaż wszystkie posty

piątek, 8 października 2021

7 października 2021


1. Po drodze słuchałem jakiejś pani sędzi u Piaseckiego. Przez większość rozmowy twierdziła, że sędziów mianuje KRS, by na koniec przyznać, że jednak robi to Prezydent. 

Straszne korki w tym Świebodzinie. Spóźniłem się z pięć minut. Wciąż się nie mogę przyzwyczaić do tego, że w urząd służy do załatwiania spraw, a nie – robienia problemów. Złą informacją jest, że w starym dowodzie, w rubryczce „masa własna” ktoś wpisał zero. Teraz system już tego nie przyjmuje. Muszę się więc udać do stacji diagnostycznej, gdzie diagnosta ustali masę własną Suburbana. 

2. Męczyguma nie miał dziś dla mnie czasu. W trudny do wytłumaczenia sposób udało mi się zatankować ponad sto litrów LPG. Do Zielonej promem. Suburban poddawany naprawom blacharskim. Złą informacją jest, że powinienem zredefiniować legendarność jakości amerykańskiej blachy. 

3. Koty przez cały dzień siedziały same. Nałożyłem im do trzech miseczek. Kocio z Kocięciem zjedli z dwóch. Trzeciej nie ruszyli. Wyglądało, jakby trzecią zostawili Rudzi. 
Kocię się cywilizuje. Zdecydowanie się zmniejsza jego rezerwa, z jaką podchodzi do człowieka. 
Paweł Wroński napisał na Twitterze: „Prezydent Cypru zaprosił prezydenta Dudę do obejrzenia ruin Agory. Chyba sprawił mu dużą radość :)”. 
Ludzie, którym radość ma sprawiać oglądanie ruin Agory, czuć powinni ekstazę czytając o podziale na „Gazetę” i „Wyborczą”. 
Złą informacją jest to, że zegar zaraz będzie bił czwartą.


 

sobota, 12 czerwca 2021

11 czerwca 2021


1. Śniło mi się, że leciałem z Mateuszem Morawieckim śmigłowcem Mi-17. Takim, jak latał GROM, bez tylnych drzwi. Leciałem trzymając się barierki, która jest tam z tyłu. Ten Mi-17 był właściwie wielkości Herculesa. Wcześniej z Morawieckim długo rozmawiałem. Nie pamiętam o czym. Leciałem. Ręce mnie zaczęły boleć. Chciałem się jakoś dostać do środka, ale po zastanowieniu się obudziłem. 
U Mazurka po prostu Jacek Gmoch. W Grafitti Zbigniew Ziobro to już nie było takie proste. 

2. „Zastosujemy wszelkie dostępne środki w obronie Gazety Wyborczej, filaru polskiej demokracji” napisali naczelni Wyborczej. Tym razem nie chodzi o obronę Gazety przed krwiożerczym PiS-em. Tym razem filar polskiej demokracji musi broni się przed swoim właścicielem. Wyborcza vs Agora. 
Może pora na to, żeby redakcja wybrała wolność, porzuciła złe korpo i założyła jakieś niezależne medium. 

Bożena zaczęła przeprowadzać biblioteczkę z warszawskiej sypialni. Znaczy – przywiozła parę paczek książęk. Do jednej się załapał świąteczny Magazyn Wyborczej. Dwudziestoletni. Ech, jak to było porządnie robione. I edytorsko. I fotograficznie. Ze wszystkich autorów, w Gazecie został chyba tylko Andrzej Kublik (o ile został).


3. Ślub. Edyty – córki sąsiada Gienka. Z Christianem. Niemcem. Ołobok, kościół św. Bartłomieja. Ufundowany przez ostatnią opatkę klasztoru cysterek w Trzebnicy. Z witrażu „Heilige Hedwig bitte für uns” patrzy na nas św. Jadwiga Śląska – patronka pojednania polsko-niemieckiego. Christian powtórzył całkiem niezłym polskim przysięgę małżeńską. Czasem potrafimy zwyciężać kulturowo.
Ksiądz podczas kazania powtarzał, że prawdziwa miłość to poświęcenie życia. Nie jestem pewien o co mu chodziło. 
Wesele. Leśniczówka w Złotym Potoku. Niezłe miejsce. Za komuny ośrodek chyba MSW. Taki mniejszy Arłamów. Nad czystym jeziorem, nad którym nic więcej nie ma. 
Jechaliśmy na skróty przez las. Niestety źle w tym lesie skręciłem i z jazdy na skróty przez las została jazda przez las. Drogą, która jakiś czas temu postanowiła rozpocząć nowe życie jako ścieżka. W każdy razie – dojechaliśmy.
To prawda, można się bawić bez alkoholu. Tylko po co?
Może po to, żeby później porozwozić gości. 
Wilki ponoć przeniosły się gdzieś bliżej Odry, na drodze zaczęły się więc pojawiać sarny. Zachowują się jak piesi na przejściach po wejściu w życie nowych przepisów. Problem polega na tym, że nikt im chyba nie powiedział, że przepisy dotyczą oznaczonych przejść. 



 

piątek, 25 sierpnia 2017

24 sierpnia 2017


1. Wstałem i wpadłem na pomysł, jak spróbować wyprostować tylny zderzak w Suburbanie. Jeszcze przed śniadaniem pomysł zrealizowałem. Znaczy wyjąłem podnośnik, przyniosłem pieniek i podnośnikiem postawionym na pieńku podniosłem Suburbana za zderzak. Znaczy zderzak podparty podnośnikiem wrócił do swojej oryginalnej pozycji. Złą informacją jest, że nie ma pewności, czy w takiej pozycji bez podnośnika pozostanie.

Gazeta ograniczyła prawo komentowania swoich tekstów. Mogą to robić tylko czytelnicy, którzy zapłacili abonament. Od pewnego czasu twierdzę, że Agora kopiuje pomysł biznesowy red. Sakiewicza. Pomysł polegający na stworzeniu niezbyt dużej grupy czytelników o dość radykalnych poglądach i dostarczaniu jej odpowiednio radykalnych treści, tak by się ta grupa w swych radykalnych poglądach utwierdzała, wzmacniając swoje przywiązanie do medium.
Pomysł, by komentowanie wymagało opłacenia abonamentu to spora modyfikacja. Odważna. Jak rozumiem – chodzi o to, by czytelnicy mieli wrażenie, że cały świat myśli jak oni – mało prawdopodobne, by ktoś, kto ma inne niż Gazeta spojrzenie na świat chciał płacić za możliwość komentowania.
Jak na razie większość pomysłów Agory zbliżała jej część wydawniczą do upadku. Trudno uwierzyć, by z tym było inaczej.

2. Kontynuowałem cięcie krzaków. Niezbyt długo kontynuowałem, bo z jednej strony na drodze stanęły mi owocujące jeżyny. Z drugiej – zostały krzaki o pniach tak grubych, że łatwo było sobie wyobrazić, iż za rok będą jeszcze grubsze, czyli po ścięciu więcej będzie z nich pożytku.
Zabrałem się za czyszczenie bidetu. Częściowo skutecznie. Częściowo nieskutecznie. Robotnicy montujący bidet – excusez le mot – ujebali go cementem, który strach drapać, bo się może bidet porysować. Złą informacją jest, że co na bidet nie spojrzę w głowie zaczyna mi śpiwać Michael Jackson piosenkę „Beat it”. O to jest do wytrzymania trudne.

3. W parku, koło domu wyrósł podgrzybek. Niezbyt foremny, ale zawsze.
Strasznie luźny się zrobił pasek w krajzedze. Postanowiłem go naciągnąć. Zrealizowałem nawet to postanowienie. I to jest zła informacja, bo naciągnięty pasek wykręcił koło pasowe z silnika. I spadł. I nie było sensu go zakładać. Bo znowu by wykręcił. I spadł. Trzeba więc było tuningować.
Józek, ojciec sąsiada Tomka przejechał z walizkową spawarką i przychwycił koło pasowe.
Przy okazji zauważył, że koło pasowe na osi piły zamontowane jest w niechrześcijański sposób i bije. Znaczy – ma bicie. Umówiliśmy się, że przed wyjazdem przywlokę mu krajzegę, by w wolnych chwilach zrobił z nią porządek. Jak zrobi – będzie porządna. Będzie też dużo droższa niż zakładałem.
I to jest zła informacja.

Sąsiad Tomek układa panele. Od dwóch dni. Nie będę się z niego nabijał, choć straszył, że jak się zaweźmie, to w dzień skończy. Cóż, nie miał się jak zawziąć, bo ciągle mu ktoś przeszkadzał. Ludzie to jednak nie mają serca.








niedziela, 19 kwietnia 2015

18 kwietnia 2015


1. Wstałem rano. Dość – jak na mnie – wcześnie. Metrem i autobusem dojechałem do Nissana przy Puławskiej.
Strasznie zadowolony z siebie pan, w spodniach koloru jednego ze sweterków Włodzimierza Czarzastego, za ponad 700000 zł. kupił sobie nissana GTR NISMO. Bardzo porządne auto. 600 koni. Strasznie z siebie zadowolony pan miał ładnie rozbudowaną masę mięśniową. Nie nabijam się. Zazdroszczę. Dostał od Nissana butelkę szampana. Chyba chodziło o to, żeby auto ochrzcił. Strasznie zadowolony z siebie pan głupi nie jest. Nie wylał. Schował. Jakoś te 700 tys. zarobił.

Red. Śliwa zauważył, że inne marki nie robią fet z okazji przekazania kluczyków. A niektóre sprzedają droższe auta.
NISMO pochodzi od Nissan Motor Sport. Można sobie kupić Juke NISMO. Ale w pakiecie nie ma zdjęcia na fejsbukowym profilu polskiego Top Gear. Juke NISMO jest za to z sześć razy tańszy i ma pięć razy mniej koni. Mimo wszystko wolę jednego GTR niż sześć Juke'ów. Ale gdyby posiadanie GTR-a wiązało się z koniecznością latania na siłkę, to chyba jednak bym zrezygnował.

Wracałem z red. Śliwą. Narzekał na 435i, że po mercedesie za słabe, za miękkie, za ciche i nie kręci. Wracaliśmy Dolinką Służewiecką. Zakorkowaną. Powiesiliśmy kilkanaście psów na polityce komunikacyjnej Miasta Stołecznego Warszawy. Odpowiedzialny za nią człowiek ponoć uchyla się przed udzieleniem red. Śliwie wywiadu. Właściwie nie powinien się bać, bo o tym, że jest idiotą i zajmuje się czymś, o czym nie ma specjalnego pojęcia wie chyba każdy w Warszawie kierowca. I to jest zła informacja.


2. Dzięki redaktorowi Śliwie zwiedziłem agorowy garaż. Nigdy wcześniej tam nie byłem i raczej się nie zanosi, żebym tam kiedyś trafił.
W holu grupa ludzi wciągała ponadnaturalnej wielkości figurę Wiedźmina walczącego z jakąś brzydką panią. Strasznie się męczyli.

Wpadłem do Faster Doga. Pawełek dyskutował z małżonką o tym, czy emigracja nie byłaby najlepszym wyjściem dla wokalisty Szpaka (który właśnie od nich wyszedł). Dyskutowaliśmy o wyborach i kandydatach. Pawełek logicznie doszedł do tego, że należy głosować na kandydatkę Ogórek. Z powodów seksistowskich. Oglądaliśmy różne zdjęcie i filmy. Z różnych czasów pani Ogórek.
No i później prześladowały mnie różne jej wersje. Czyli idąc ulicą ciągle jakąś widziałem. I to jest zła informacja.

3. Okazało się, że po 23 z Berlina przyjeżdżają dziewczyny. Przespacerowałem się na Centralny. Pociąg spóźnił się trochę. Przyjechało Pendolino z Krakowa nie wiem czy wysiadło 100 osób. Chyba taniej by było przywieźć ich wszystkich samolotem.
Makieta w piwnicy teatru Kamienica przypomniała mi jak wyglądał dworzec w 1939 roku. Kawał porządnej architektury. Lepszej niż dzisiejszy Centralny. To, że nie przetrwał to zła informacja.  

wtorek, 3 lutego 2015

3 lutego 2015


1. Stołeczna „Wyborcza” ogłosiła, że od dziś będzie zamazywać „treść reklamowych szmat”, czyli
wielkoformatowych reklam wiszących w mieście. Na zdjęciu zamazała wszystkie reklamy z wyjątkiem tej na tramwaju. Reklamy na warszawskich środkach komunikacji i przystankach sprzedaje firma AMS. AMS chwali się na plakatach, że już wkrótce postawi 1580 nowych wiat, na których będzie można umieszczać reklamy. Firma AMS należy do spółki Agora, właściciela „Wyborczej”.
Chłopcy ze Stołka zatracili resztki wstydu. I to jest zła informacja.

2. Od kilku dni nie używam smartfonu. I jest to ciekawe doświadczenie. Nie jest tak, że nie dzwonię. Po prostu używam do dzwonienia ośmiocalowego tabletu Samsunga. Od kiedy pojawił się na rynku duży iPhone nie wygląda to irracjonalnie tylko ekstrawagancko.
Żeby nie było niedomówień – nie mam zamiaru tu szydzić z dużych smartfonów. Są lepsze niż małe, bo są większe.
Tablet połączyłem ze smartwatchem. Więc albo mówię do ręki, albo do ośmiocalowego tabletu.
Na dłuższą metę przykładanie ośmiocalowego tabletu do ucha nie jest zbyt wygodne. Ale znalazłem coś, co ze dwa lata temu na konferencji rozdawało otomoto.pl – słuchawkę w kształcie słuchawki telefonicznej. Rozważałem rozmawianie za jej pomocą na ulicy. Ale chyba jeszcze nie czas. Jeszcze brak mi odwagi. I to jest zła informacja.

3. Zadzwonił do mnie kolega Olszański i powiedział, że nie rozumie moich zachwytów nad panem Czarzastym. Że nie można zapominać o udziale pana Czarzastego w sprawie Rywina i tak dalej. Próbowałem się tłumaczyć, że lubię sprawność pana Czarzastego w telewizyjnych przegadywankach. Kolega Olszański argumentu nie przyjął. I to jest zła informacja. Bo może to prawda, że chodzi jedynie o to, że lubię słuchać, jak pan Czarzasty przysrywa deputowanemu Szejnfeldowi. Swoją drogą – mój wczorajszy tweet o tym, że chciałbym poznać jego wyborcę wciąż żyje.