1. Przyszli kolędnicy. W mniejszej
liczbie niż w zeszłym roku. Problem rozwiązałem przy bramce nie
dając im przedstawić programu artystycznego. Byłem właśnie na
etapie utylizacji opakowania po łosiu , więc mieliby problem z
wejściem do domu. Zresztą nie było z nami dyrektora Zydla, który
– jak przystało na etnografa – mógłby docenić choćby sposób
zaczernienia twarzy diabła.
Mam wrażenie, że obaj z dyrektorem Zydlem mamy się wzajemnie za naiwniaków. Ja w związku z jego przekonaniem, że współpracując z prezydentem obywatelem Jóźwiakiem jest w stanie zachować apolityczność, on – z moim z kolei przekonaniem, że służę dobrej sprawie.
W końcu jakoś się naładował akumulator w aucie Bożeny. Kiedy po przyjeździe podpiąłem nasz prostownik – ten odmówił współpracy. Przestraszyłem się, że to problem z akumulatorem. Ale kiedy pożyczyłem prostownik od Gienka (porządny – niemiecki) zaczął ładować. Zacząłem ładować drugi – czyli ten na którym z Warszawy dojechały za Konin. Zbliża się dzień, w którym będę musiał wyjąć alternator. I to jest zła informacja – w tym aucie jeszcze tego nie robiłem
2. Nawiedził nas Radca-Minister z dzieckiem i życiową partnerką. Radcę-Ministra poznałem podczas wizyty oficjalnej w stolicy zaprzyjaźnionego państwa, gdzie się okazało, że jest posiadaczem pałacu w naszej okolicy. Było miło.
W stolicy zaprzyjaźnionego państwa obserwowaliśmy wielotysięczną manifestację. U nas teoretycznie mogliśmy obserwować młodzież integrującą się na przystanku. Teoretycznie – w praktyce było to niemożliwe – było zbyt ciemno. Mimo pełni.
Dzięki nowej pracy poznałem już kilku bardzo interesujących ludzi. Większość w służbie dyplomatycznej. I to jest zła informacja, bo spotkania z nimi są dość utrudnione.
Mam wrażenie, że obaj z dyrektorem Zydlem mamy się wzajemnie za naiwniaków. Ja w związku z jego przekonaniem, że współpracując z prezydentem obywatelem Jóźwiakiem jest w stanie zachować apolityczność, on – z moim z kolei przekonaniem, że służę dobrej sprawie.
W końcu jakoś się naładował akumulator w aucie Bożeny. Kiedy po przyjeździe podpiąłem nasz prostownik – ten odmówił współpracy. Przestraszyłem się, że to problem z akumulatorem. Ale kiedy pożyczyłem prostownik od Gienka (porządny – niemiecki) zaczął ładować. Zacząłem ładować drugi – czyli ten na którym z Warszawy dojechały za Konin. Zbliża się dzień, w którym będę musiał wyjąć alternator. I to jest zła informacja – w tym aucie jeszcze tego nie robiłem
2. Nawiedził nas Radca-Minister z dzieckiem i życiową partnerką. Radcę-Ministra poznałem podczas wizyty oficjalnej w stolicy zaprzyjaźnionego państwa, gdzie się okazało, że jest posiadaczem pałacu w naszej okolicy. Było miło.
W stolicy zaprzyjaźnionego państwa obserwowaliśmy wielotysięczną manifestację. U nas teoretycznie mogliśmy obserwować młodzież integrującą się na przystanku. Teoretycznie – w praktyce było to niemożliwe – było zbyt ciemno. Mimo pełni.
Dzięki nowej pracy poznałem już kilku bardzo interesujących ludzi. Większość w służbie dyplomatycznej. I to jest zła informacja, bo spotkania z nimi są dość utrudnione.
3. Obejrzeliśmy do końca drugie „Fargo”.
I jak, na początku wydawało się trochę męczące – końcówka
była świetna.
„–Camus twierdzi, że świadomość śmierci |czyni życie absurdalnym.
„–Camus twierdzi, że świadomość śmierci |czyni życie absurdalnym.
–Nie znam faceta, ale na pewno nie ma
on sześcioletniej córki.
–To Francuz.
–A może być i z Marsa. Nikt z odrobiną oleju w głowie nie gada takich bzdur. Przychodzimy na świat z misją do wykonania. Każdy z nas dostaje na nią czas. A kiedy życie dobiegnie końca
–A może być i z Marsa. Nikt z odrobiną oleju w głowie nie gada takich bzdur. Przychodzimy na świat z misją do wykonania. Każdy z nas dostaje na nią czas. A kiedy życie dobiegnie końca
i staniesz przed obliczem Pana…
Spróbuj powiedzieć mu, że to był żart według Francuzika.”
Nie wiem, co teraz będziemy oglądać. I to jest zła informacja.
Nie wiem, co teraz będziemy oglądać. I to jest zła informacja.