1. Obudził mnie dźwięk koparki.
Dokładniej: obudziła mnie Bożena, którą obudził dźwięk
koparki. Zanim wstałem przejrzałem tajmlajny. Ruski szpieg miał w
domu listę ważnych postaci, którymi się interesował.
Pomyślałem, że fajnie by było być
na takiej liście. I od razu dotarło do mnie, że to samo myśli pół
Warszawy. A już na pewno profesor Niesiołowski.
Ruski szpieg publikował w „Krytyce
politycznej”. I to właściwie strasznie śmieszne.
Całą aferę nieco czuć. A
przynajmniej tak mi się wydaje.
Mój brak zaufania do struktur Państwa
to jednak zła informacja.
2. Panowie kopacze w mocno okrojonym
składzie przekopali się z rurą do sąsiada Tomka. Ponarzekałem na
błoto przed wjazdem – pan Kierownik-brygadzista poprosił pana
Janka – wirtuoza koparki, by Catem (ładowarką) coś z tym błotem
zrobił. Pan Janek chciał zrobić to dopiero przed fajrantem. Pan
Kierownik-brygadzista powiedział, by zrobił to od razu. –Będzie
chciał gdzieś pojechać, to se samochód osra – argumentował
wskazując na XC60.
Pan Janek – wirtuoz koparki coś tam
zrobił. Dwa przejazdy scanii i cała robota była na nic.
Naostrzyłem łańcuch i pociąłem
akacje w klocki, które później porąbałem. Nie było łatwo.
Pan Janek – wirtuoz koparki
przesadził koparką krzak. Rozsypał jeszcze trochę ziemi i się
pożegnał. Usuwanie szkód będzie trwało jeszcze kilka tygodni. I
to jest zła informacja.
3. Przeczytałem wywiad z panią Erbel.
Wdałem się w dyskusję na temat etyki dziennikarzy „Wyborczej”.
Rozmawiałem kiedyś o pani Erbel z
jednym kolegą, którego nazwiska nie wymienię, bo zaczął karierę
w administracji samorządowej. Kolega zna się na ruchach miejskich,
panią Erbel też zna. Powiedział, żeby się nią nie przejmować,
bo to krańcowa idiotka.
Złą informacją jest, że wstawiają
się za nią wartościowe, inteligentne osoby.
Ale najważniejszym wydarzeniem 18
października 2014 roku było to, że w tym dniu po raz pierwszy w
życiu ubrałem gumofilce.
Mam ambicje rozpropagować ten rodzaj
obuwia na warszawskich salonach. Nie będę pierwszym, który ma
takie ambicje. Mój poprzednik najpierw zmienił je na garnitury
Zegni. A teraz nie żyje. Ja od Zegni będę się trzymał z daleka.