1. Więc zamiast pojechać dzień
wcześniej ruszyliśmy rano. No i z przykrością muszę stwierdzić,
że mercedes na V nie jest jednak autem na autostradę. Powyżej 140
zaczyna być w nim głośno. Do tego pali. 15 litrów przy 180 to
zbyt dużo.
Za to świetnie się nada, żeby
odebrać z lotniska, przewieźć do hotelu. Duża taksówka. Całkiem
luksusowa.
Niestety przez te wszystkie dotankowywania
spóźniłem się na spotkanie z Panem Dyrektorem Ołdakowskim. [Przecież nie możliwe, żeby chodziło o to, że zbyt późno żeśmy wyjechali.]
Mój
kolega Grzegorz też się spóźnił, ale nie czterdzieści minut.
Pan Dyrektor Ołdakowski wyjaśnił, że
nie nienawidzi mnie dlatego, że jeżdżę różnymi autami, ale że
chodzi o emocje powodowane moimi tekstami (o ile dobrze zrozumiałem).
Dał przykład jakiejś aktorki z filmu „Lejdis”. Kolega Grzegorz
od razu zrozumiał o co chodzi. Ja – nie.
Może dlatego, że
aktorek to raczej nie znam.
Znam aktorkę Ostaszewską.
Dwadzieścia
parę lat temu w Dębkach w Golfie III ówczesnego narzeczonego
Małgosi Szumowskiej, odbyliśmy kilkudziesięciominutową rozmowę o
teatrze. Nic z tej rozmowy nie pamiętam. Pamiętam, że zrobiła na
mnie duże wrażenie. Golf właściwie nie był Łukasza, tylko jego
ojca. Też lekarza. Znaczy, Łukasz teraz jest lekarzem, wtedy
jeszcze nie był. Ojciec Łukasza robił mi kiedyś gastroskopię. Ale to wcześniej. Zanim kupił golfa. Miał jeszcze audi 80. Ale
to inna historia. Golfem jechaliśmy na Mazury po Małgosię.
Zatrzymywały nas patrole policyjne, bo to był jeden z pierwszych
Golfów III w Polsce i każdy chciał go zobaczyć.
Rozmowa z
Panem Dyrektorem wyglądała podobnie, jak powyższy akapit.
Co mój
kolega Grzegorz zadał pytanie, to ja odpływałem z dygresje.
W
każdym razie bawiłem się świetnie. Nie wiem jak moi
rozmówcy.
Kolega Grzegorz dostał w prezencie pióro. Za
walkę z korupcją.
Dostał też gratulacje, że zdecydował
się jednak nie jechać do Rosji na festiwal, w którego jury miał
zasiadać.
Ze dwa tygodnie temu w Beirucie
namawialiśmy razem z Marcinem Ranuszkiewiczem kolegę Grzegorza,
żeby „Kapla w drodze” przerobił na wideoblog. Kolega Grzegorz
nie wyraził specjalnego zainteresowania. Tymczasem na stronie
festiwalu, (na który nie jedzie) funkcjonuje jako: „Режиссер,
фотограф, автор туристического
видеопроекта »Капля в дороге«”.
Wpis jest z datą 1.08, znaczy Rosjanie
wpadli wcześniej na ten pomysł niż my.
I to nie jest dobra
informacja, bo to ja miewam się za geniusza nowych mediów.
2. Prawo i Sprawiedliwość wygrało
wybory uzupełniające do senatu. Miało ich nie wygrać. Gdyby nie
wygrało, to by była ważna informacja. Ale skoro się tak nie
stało, wszyscy zaczęli tłumaczyć, że to bez znaczenia. W TVN24
tłumaczył to poseł PO Marcin Kierwiński.
Z rok temu napisałem
notkę o wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie podniesienia
składki rentowej. Poseł Kierwiński w tej notce występuje.
Niestety popełniłem błąd – i to jest zła informacja – byłem
przekonany, że ten żenujący, nieco bełkoczący gość jest
asystentem któregoś z ministrów. A to jednak jest poseł
Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Wtedy chyba był jeszcze
wiceprezesem Modlina (lotniska, na którym nic nie mogło lądować).
http://marcin.kedryna.salon24.pl/521244,surprise
Po pośle Kierwińskim była reklama.
Do Fiata 500 dokładają indywidualną rejestrację. Jeżeli ktoś
się decyduje podpowiadam (w Warszawie) W1 ESNIAK, a na Pomorzu: G1
UPEK,
3. Do „Tak jest” zaproszono
pierwszą Polkę z Próbówki. Nawet dwa razy, bo najpierw wystąpiła
w materiale filmowym, później w studio. W tej samej sukience.
Dyskutowała z panią, która jest przeciw in vitro. Pierwsza Polka z
Probówki słabo znosi odpowiedzialność jaką niesie ze sobą bycie
Pierwszą Polką z Próbówki. Sprawia wrażenie, jakby miała spore
problemy emocjonalne. Rzecznikiem in vitro powinien być ktoś, kto
ma do tego mniej osobisty stosunek. Ale nie o tym.
Rozmowę moderował Andrzej Morozowski.
Dyskusja polegała na tym, że panie na siebie krzyczały, on zaś
je jeszcze podkręcał. Patrząc na niego miałem wrażenie, że
oczyma duszy widzi te panie siłujące się w kisielu. Brązowym. A
nad nimi on. Cały w bieli.
Wieczorem w TVB24BiŚ wystąpiła pani
Pieńkowska. Niestety nie widziałem tego programu. Żałuję.
Musiało być interesująco, bo redaktor Szacki skomentował jednym
słowem: „Pieńkowska…”