1. Burza raczej przeszła bokiem. Ponoć
udała się na Pomorze. Mówią, że ciężki sprzęt przyciąga
pioruny. Poranek był rześki. Mam wrażenie, że pogoda w te wakacje
jest jak z lat osiemdziesiątych. Ale mogę się mylić.
Wydaje
mi się, że w zeszłym roku o tej porze pod modrzewiem rosły już
maślaki. Teraz ich nie ma. I to jest zła informacja. Zasadniczo to
jest słabo z grzybami. Są tylko kurki. Gdzieniegdzie.
2. Przyjechał Stolarz. Wciąż żyje,
choć wypadło mu parę zębów i tradycyjnie ma coś nie tak z ręką.
Trzy lata temu pisałem, że Bóg nie da mu zginąć, nim w
Świebodzinie nie pojawi się inny stolarz. No i jak na razie wygląda
na to, że miałem rację.
Stolarz ma przyjechać za tydzień.
Ciekawe, czy coś do tego czasu zrobi.
Strasznie mnie śmieszy
opowieść o złych WSI, które opanowały gnuśny BBN. Za miesiąc z
kawałkiem możemy [jeśli ktoś uważa] obchodzić jedenastą
rocznicę likwidacji rzeczonych służb. Likwidacji, która jest
bezapelacyjnie jednym z większych sukcesów tych służb
Likwidatora.
Skoro zostały skutecznie zlikwidowane,
to skąd by się wzięły jedenaście lat później w urzędzie,
który od dwóch lat objęty jest kontrolą kontrwywiadowczą służb
nadzorowanych przez Likwidatora? Do tego spora część w tym
urzędzie urzędników przyjmowana była do pracy w czasach, gdy
Likwidator kierował służbą, która tych urzędników
certyfikowała.
Logicznie rzecz biorąc – ludzie
sączący opowieść o złych WSI, które opanowały gnuśny BBN,
sugerują tym samym, że Likwidator nie zlikwidował, a teraz
pozwala, by niezlikwidowane WSI rosły w siłę. Więc ustawiają się
w jednym szeregu z red. Piątkiem.
Logicznie rzecz biorąc.
Ale co ja tam wiem o logice.
Może
tyle, że ktoś, kto nie ma akwarium jest homoseksualistą.
Przeczytałem, co napisałem przed
chwilą i konstatuję, że coraz bardziej potrzebuję redaktora. I to
jest zła informacja.
3. Krajzegowałem. I trochę kosiłem.
Słuchając Sun Tzu. Choć ponoć raczej Sun Zi. Ale też Sun Wu i
Chang Qing. Przeszło mi poprzednie wrażenie oczywistości, kiedy
dotarło do mnie, że dzieło pochodzi z piątego wieku. Przed naszą
erą piątego wieku.
Krajzega wymaga naciągnięcia klinowego
paska. I to jest zła informacja, bo będę musiał wymyślić na to
jakiś patent.
Wieczorem przespałem pozostałe odcinki
„Defenders”. Usłyszałem, że nie straciłem zbyt wiele. Więc
może i dobrze.