1. Spałem zbyt krótko. Coś mi się nawet śniło. I to w bardzo zdecydowany sposób. Złą informacją jest, że nie pamiętam co.
Wszystkie koty nocowały w domu. Kocię całkiem dobrze zniosło zabieg. Lata już po domu, jakby nigdy nic.
2. Odwożąc Miśka na stację, postanowiłem rozwiązać problem nadmiaru pustych opakowań szklanych. Problem wynikający z tego, że w zeszłym tygodniu nie zauważyłem, że właśnie jest ten wyjątkowy dzień, w którym – raz, na dwa miesiące – odbierają szkło. Wsadziłem część butelek do plastikowego worka na gruz, worek na pakę Lawiny i pojechaliśmy. Worek się musiał wywrócić, gdy w Ołoboku skręcałem na Świebodzin. Butelki się rozsypały i zaczęły dzwonić na wybojach. Misiek na pociąg zdążył. Do mnie dotarło, że Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych czynny jest nie do piętnastej, tylko od piętnastej. Musiałem więc gdzieś zgubić półtorej godziny.
Poszedłem więc do Actiona. A tam już Boże Narodzenie. Wcześniej mi się wydawało, że Boże Narodzenie zaczyna się w sklepach 2 listopada. A tu taka niespodzianka. Później podjechałem do umierającego Tesco. Jest go coraz mniej. Złą informacją jest, że nie ma już worków, do których by można załadować owoce, czy chleb.
Wciąż można kupić hinduski hummus. Nie ma za to już kokosowego mleka.
Do Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych przyjechałem na chwilę przed otwarciem. Ale, że brama była otwarta, to wjechałem. Wywaliłem szkło do złego kontenera. Wiem, bo po chwili, na rowerze przyjechał pan. Musiałem więc te butelki przerzucić.
3. Obejrzeliśmy do obiadu kolejny odcinek „Morning Show”. Najbardziej się mojej osobie podoba wątek rasistowski.
Później pojechaliśmy do kina. Na „Bonda”. Złą informacją jest, że nie jestem „Bonda” jakimś specjalnym amatorem. Gdybym był – to bym oglądał z większym namaszczeniem.
W kinie, ostatni raz mnie widzieli nie pamiętam kiedy. Dawno. Myślałem, że kin prawie nie ma, a tu pełna sala. Włoskie miasto na początku filmu to Matera – gdyby komuś ta wiedza do czegoś była potrzebna.