Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Donald Trump. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Donald Trump. Pokaż wszystkie posty

piątek, 24 grudnia 2021

24 grudnia 2021


1. Obudziło mnie wycie UPS-ów. Zacząłem się mentalnie przygotowywać do Wigilii bez prądu, ale zobaczyłem, że od strony zewnętrznej pompy ciepła zawiewa mgiełkę. Więc skoro pompa działa – prąd jest. A skoro wyją UPS-y musiało wywalić bezpiecznik. No i wywaliło. Trudno powiedzieć co, bo jak załączyłem, to nie wywaliło znowu. I to jest zła informacja, bo gdyby wywalało – łatwiej by było co coś, co wywala znaleźć. A tak nie wiadomo, że nie wywali kiedyś znowu.

Od rana lał deszcz. Lejąc zmywał śnieg. A że śniegu było sporo – chwilę to zmywanie zajęło. Ale i tak zamiast white Christmas mamy gray Christmas. 

2. Wyjeżdżając wczoraj wieczorem, wygniotłem w śniegu niezłą koronę. 
Pojechałem na dworzec po Milenę. Tym razem pociąg do Gdyni przyjechał o czasie. Koparka nie pracowała. Dziurę zasypała wczoraj. Pierwsza od niepamiętnych czasów Wigilia, w którą nie musiałem jechać do sklepu. Profesjonalizujemy się najwyraźniej. 
Jak co roku robiłem barszcz. Wywar z buraków + wywar z warzyw z suszonymi grybami+ kwas buraczany + czosnek + pieprz + sól + cukier. Mieszanie i szukanie smaku. Mieszałem, dolewałem, dosypywałem – i nie mogłem smaku znaleźć. I to jest zła informacja. Chyba mi się coś popsuło. Przez COVID pewnie. 

3. Święta – świętami, ale usłyszałem ciekawą historyjkę z Ameryki. Otóż ponoć istnieje plan, żeby Trump wystartował w wyborach do Kongresu. Kiedy do Kongresu trafi, a to akurat ma jak w banku, zostałby Speakerem. A jako Speaker od razu by uruchomił procedurę impeachmentu. Do codziennych problemów Bidena doszłaby konieczność tłumaczenia się. Na przykład z Afganistanu. Mój ulubiony specjalista od Ameryki powiedział, że do odwołania Bidena głosów by pewnie brakło, ale utoczone niego krew mogłaby jeszcze utrudnić i tak nie tak wcale pewną reelekcję. 

Złą informacją jest, że amerykańska polityka dużo mnie bardziej fascynuje niż polska. A pewnie, gdybym o amerykańskiej wiedział tyle, co wiem o polskiej, też by mnie przestała fascynować. A może jednak chodzi o konstytucję. A konkretnie o beznadziejność polskiej? 

Nie wiem, a chciałbym wiedzieć
W informacji też nie wiedzą
Dokąd zmierza świat

Nie wiem, a chciałbym wiedzieć

Wesołych Świąt!


 

wtorek, 21 grudnia 2021

20 grudnia 2021


 

1. Do Gorzowa, do szpitala, do kontroli. Muszę przyznać, że tyle już czasu upłynęło od wyjścia ze szpitala, że znikła mi euforia związana z ozdrowieniem. I raczej tam obecność, zaczęła mi przypominać najmniej fajne momenty leczenia. I nie jest to dobra informacja, bo zawsze lubiłem szpitale. I wychodziło mi to na zdrowie. 

2. Benzyna poniżej sześciu złotych. Gaz zmierza w kierunku trzech. Tak, to można jeździć. Dziś, po raz pierwszy od ponad tygodnia świeciło słońce. Popołudniem pojawiły się chmury. Nad Gorzowem wyglądały jak łańcuch górski. 

Później był bardzo ładny zachód słońca. Za chwilę ma zacząć padać śnieg. I to jest zła informacja, bo mi się nie chciało chować samochodów.

3. 
Po niedzielnym oratorskim popisie Donalda Tuska pojawiły się już tłumaczenia, że wcale nie powiedział tego, co powiedział. A powiedział. 
Bardzo na temat cytat z Miłosza przytoczył Wojciech Stanisławski:

Unikaj tych, co w swoim gronie
Pograwszy w polityczne konie,
Gdy na kominku ogień trzaska,
Wołają: lud, a szepczą: miazga,
Wołają: naród, szepczą: gie.
Myślę, że robią bardzo źle

Jeśli mam być szczery, a ja od dzisiaj chcę być szczery, to muszę przyznać, że po głowie chodzi mi myśl, że Tuskowi bardzo zależy na tym, żeby lex-TVN weszło w życie. Miałby wtedy paliwa na dobre pół roku. 

Złą informacją jest, że wiele lepszym od niego nie jestem, gdyż bym chciał, by ustawa trafiła do TK. A chodzi mi tylko o to, by posłuchać, jak w retoryce TVN24 trybunał Przyłębskiej zamienia się w Trybunał Konstytucyjny z przewodniczącą wielce szanowną panią sędzią Przyłębską

poniedziałek, 13 września 2021

12 września 2021


 

1. Spałem do południa. A przynajmniej do dziesiątej. Nie próbowałem nawet oglądać niedzielnej, przedpołudniowej publicystyki. Obejrzeliśmy słabą komedię romantyczną. Bardzo słabą. Dwie przyjaciółki wychodziły za mąż. Nie oglądałem z wystarczającym zaangażowaniem, żeby zrozumieć o co chodziło. W każdym razie wesela odbywało się w tych samych salach, w których dwa lata temu Andrzej Duda spotykał się z Donaldem Trumpem. Pamiętam, że chyba tylko jeden z naszych korespondentów zauważył, że w spotkaniu uczestniczyło – poza wiceprezydentem – dużo sekretarzy. Co było wyjątkowe. Towarzysze amerykańscy byli zdziwieni, że polskie media tego nie zauważyły. Cóż działają te nasze media trochę inaczej niż w takich na przykład Stanach. I to jest zła informacja. 

2. No i w końcu udało się nam obejrzeć „Manka”. Przymierzałem się do tego parę razy, ale jakoś okazji nie było. Bardzo to dobry film jest. Oczywiście natychmiast mi przyszła ochota na „Obywatela Kane'a”. Niestety żadna z platform go nie udostępnia. I to jest zła informacja. Przyjdzie kupić od Appla.

3. U kotów wszystko w porządku. Rudzia większość czasu spędziła na tarasie z Kocięciem. Kocio krążył. Wieczorem wszyscy wrócili do domu. Znaczy najpierw było Kocię z Kociem. Wydawało nam się, że Rudzia gdzieś jest w domu i zamknęliśmy drzwi na taras. W pewnej chwili Kocio zaczął się wydzierać, zaprowadził Bożenę pod rzeczone drzwi. A za którymi siedziała Rudzia. Kocio – jak mu się chce – jest bardzo za rodzinę odpowiedzialny. 

Wieczorem obejrzeliśmy jeszcze jeden film. I to jest zła informacja. Obiecałem Bożenie, że nie napiszę jaki, bo trochę wstyd. W każdym razie amerykański. Superprodukcja. Niemiecki reżyser. Ze Stuttgartu. Byłem kiedyś w Stuttgarcie. Mieszkałem w hotelu przy lotnisku. Na lotnisku było coś, co omiatało świat światłem. Jak latarnia morska. To ponoć pamiątka po sieci takich latarni. Sieć ta umożliwiała nocne loty. Na przykład do Królewca. W Królewcu nie byłem. I się nie wybieram.
W Stuttgarcie polecam muzeum Porsche. I restaurację nad tym muzeum. Kiedy się poprosi, podają wybitny destylat z pigwy. Destylat – nie nalewkę. 

środa, 20 stycznia 2021

19 stycznia 2021


 

1. Śniło mi się, że się obudziłem. Podszedłem do okna i zobaczyłem, że rozpoczął się remont drogi. Była w tym jakaś logika, bo jakiś czas temu do słupa koło przystanku przymocowano tablicę z napisem objazd, co może świadczyć o tym, że jakiś remont drogi rozpocznie się w bliższym, choć trudnym do określenia czasie.
No więc patrzę przez okno i widzę rozpoczęty remont. Ale zauważam również kolumnę. I to nie naszą, tylko amerykańską. Czarne Suburbany, Bestia. Dociera do mnie, że na otwarcie remontu drogi przyjechał do nas Donald Trump. Postanowiłem, że pobiegnę szybko i zrobię sobie z nim zdjęcie. Nie mogę znaleźć telefonu, łapię więc starego Samsunga. Schodzę na parter – salon zrobił się dużo większy. Na tyle większy, że w rogu stanął kiosk Ruchu. No i w tym kiosku siedzi Donald Trump. Z jedną panią z Secret Service. Pani na mój widok łapię za broń. Ja tłumaczę, że chcę selfie zrobić. Donald Trump mówi, że nie ma sprawy. Włączam Samsunga, próbuję znaleźć aparat, nie mogę. To trwa. Trump jest coraz bardziej zniecierpliwiony. Potem już mi się śniło coś innego. Złą informacją jest, że nie mam zdjęcia z Donaldem Trumpem. Miałem mieć. Gdybym miał, to bym wrzucał je co jakiś czas na Fejsa doprowadzając do szewskiej pasji część moich znajomych. Większą część jak sądzę.

2. Pojechaliśmy do Łodzi. Przedpołudniowa jazda, to ciągłe spotkania z wyprzedającymi się TIR-ami. Mżawka, do tego woda spod kół samochodów i wycieraczki, które dostały w kość, kiedy nie chciało mi się drapać szyb przed poprzednią jazdą z Warszawy. Taka sobie przygoda.
Mijaliśmy ciężarówkę, która na tyle miała duże zdjęcie pana przed taką ciężarówką z napisem I'm proud to be a truck driver. Nie udało mi się sprawdzić, czy ten pan ze zdjęcia kierował. I to jest zła informacja. 

3. W Łodzi poddawałem się badaniom, by zyskać zaświadczenie. Przyjechałem przed drugą, wyszedłem przed siódmą. Najpierw pani psycholog spóźniła się godzinę, bo pracuje w Wojsku i jest nabór. I przychodzi bardzo dużo wspaniałych młodych ludzi. Zmotywowanych. A pan Macierewicz był dobrym ministrem i żołnierze go lubią. Zanim pani psycholog mnie przyjęła obrabiała grupę kierowców, którzy zasadniczo mieli uprawnienia, ale w związku z tym, że im się spółki łączyły i zmieniał pracodawca – musieli zrobić badania raz jeszcze. Wcześniej po raz pierwszy w życiu miałem problem z tablicą z literkami u okulisty. Psychiatra mnie zapytał, cz chciałbym mieć moździerz. Chyba odpowiedziałem dobrze. Powiedziałem, że tak, ale nie jest to takie proste. No i jeszcze musiałem szukać bankomatu. A najważniejsze, że się system sypał. Wprowadzono przepis, że poradnie muszą mieć system komputerowy. System komputerowy sprzedaje tylko jedna firma. Za pięć tysięcy złotych. System nie bardzo działa. I to, co zwykle trwało dwie godziny, dziś trwa pięć. W każdym razie mam zaświadczenie. 
Przez to wszystko cały misterny plan się zawalił. I to jest zła informacja. Musieliśmy więc podjechać do Warszawy. Z mżawki zrobił się śnieg. W Warszawie zima zaskoczyła drogowców. Pożytek taki, że sobie zakręty robiłem bokami. Najładniej mi wyszedł skręt z Hożej w Marszałkowską. 
Kiedyś, by żeby zobaczyć nieodśnieżoną w zimie drogę, trzeba było jechać w głębokie lubuskie. Dziś trzeba do Warszawy. Nowe czasy.


czwartek, 7 stycznia 2021

7 stycznia 2021


 

1. Uwielbiam praktykować kuchenną politologię. Przez ostatnie lata nie wypadało się mi tym dzielić ze światem. Teraz chyba mogę. Wczorajsza rewolucja amerykańska nie zrobiła na mnie specjalnego wrażenia. Cztery lata temu zwycięstwo Donalda Trumpa zmotywowało tłumy wyborców, przepraszam: wyborczyń pani Clintonowej do wyjścia na ulicę i robienia – excuse le mot – bydła podczas prezydenckiej inauguracji. Po przegranej Donald Trump chciał, żeby jego następcy też inauguracja niezbyt wyszła. Zaczął więc podkręcać swoich wyznawców. Jednak świat 2021 to nie to samo, co świat 2017. W międzyczasie wydarzyło się Black Live Matter. Wyznawcy Trumpa przez wiele miesięcy zeszłego roku oglądali w swoich telewizorach przekraczanie kolejnych granic, z którego to przekraczania nic nie wynikało. Więc w świadomości kilkuset z nich granice zostały na tyle przesunięte, że sprofanowali pomnik demokracji (Republiki), jakim jest Kapitol. Skoro można było bezcześcić pomniki bohaterów tej demokracji (Republiki) i nic się nie działo, to dlaczego mieli się jakoś obcinać. Demokracja (Republika) dała sobie radę. Za cztery lata też sobie poradzi. Nie wiemy jeszcze z czym. I to jest zła informacja. 
Kurcze, jestem dziadersem. I jestem z tego kurcze dumny. 

2. Opozycyjny przekaz o tym, że leżymy w kwestii szczepień zastąpiony został opowieścią, że kiedy PiS przegra wybory, to będzie jak w Stanach. 
Będzie miasteczko namiotowe przed Sejmem, demonstracje próbujące się do Sejmu wedrzeć, w Sejmie totalna opozycyjna obstrukcja? 
Ech wiąż się nie mogę oderwać od bieżącej polityki i to jest zła informacja. 

3. Obejrzeliśmy „Tenet” Nolana. Bożena wykazała się wielką mądrością i wywarła na mnie presję, przez którą zamiast kupić film na apple.tv, wypożyczyłem go, oszczędzając kilkadziesiąt złotych. Bożena nie jest wielbicielką „Incepcji”, mnie się „Incepcja” nawet podobała. 
Tenet” nie daje rady. I to jest zła informacja. Bo przez moment ręka mi zadrżała – mogłem wybrać „Greenland”. Oboje lubimy Butlera.